W Rosji strzelają do Polaków. Dziki Zachód na … wschodzie

Trzej Polacy stali się ofiarami napaści w obwodzie kaliningradzkim. Nie jest wykluczone, że napastnicy strzelali, do swoich potencjalnych ofiar.

 

Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę (21/22.03), na jednej ze stacji benzynowych, po rosyjskiej stronie, nieopodal przejścia granicznego w Mamonowie - Grzechotkach. Polacy tankowali benzynę, gdy podjechali do nich Rosjanie, którzy zażądali po 100 euro „za ochronę”. Gdy tankujący odmówili, jeden z samochodów miał zostać ostrzelany, a w dwóch pozostałych zostały pocięte opony oraz zniszczona karoseria. Już po polskiej stronie, funkcjonariusze Straży Granicznej, o zdarzeniu poinformowali policję. Przybyli na przejście funkcjonariusze wyciągnęli z karoserii jednego z samochodów, „metalowy element”, przypominający wyglądem kulę. Na polską część przejścia zostali wezwani strażnicy rosyjscy, którzy przyjęli oficjalne zgłoszenie o wydarzeniu. Zobowiązali się oni do przekazania sprawozdania, o przebiegu wydarzenia, rosyjskim policjantom. Choć dziwnym się wydaje, że tuż wcześniej, bez mrugnięcia okiem, przepuścili trzy, tak poważnie uszkodzone, samochody. 

Obecnie trwają czynności ustalające dokładny przebieg tego bulwersującego wydarzenia. Całość prowadzi braniewska policja, pod nadzorem tutejszej Prokuratury Rejonowej. Jak nas poinformował, prokurator Prokuratury Rejonowej z Braniewa, Rajmund Kobiela, ustalenia są na wstępnym etapie. Obecnie trwają poszukiwania kolejnych świadków zdarzenia. Policjanci przeprowadzili natomiast dokładne oględziny, uszkodzonych pojazdów, zabezpieczając ślady. Ostateczne ustalenia zostaną przekazane stronie rosyjskiej, bo tam całe wydarzenie miało miejsce.  

W Polsce tego rodzaju przestępstwo, w zależności od kwalifikacji, zagrożone jest karą do 12 lat pozbawienia wolności (rozbój), lub nie mniej, jak trzy lata pozbawienia wolności, jeśli byłoby to zakwalifikowane do kategorii „zbrodnia”.  

W sprawie tej dzwoniliśmy także do Kaliningradu. Udało nam się skontaktować  z redaktorem naczelnym portalu www.newkaliningrad.ru, Aleksejem Miłowanowem oraz z deputowanym kaliningradzkiej Dumy Obwodowej, Konstantinem Doroszokiem.

Dziennikarz powiedział, że on o całym wydarzeniu dowiedział się dopiero z polskich mediów. Doroszokowi natomiast policjanci mieli powiedzieć, że już mają rozeznanie, kto mógł być sprawcą wydarzenia. Mieliby to być młodzi ludzie, mieszkańcy strefy przygranicznej, którym zamarzył się łatwy zarobek, na rabowaniu Polaków. By ukrócić tego rodzaju wydarzenia, policjanci rosyjscy apelowali o jak najszybsze przekazanie wyników polskiego dochodzenia. To pozwoliłoby na szybkie ukaranie sprawców. Jednocześnie tak Doroszok jak i Miłowanow podkreślali, że wydarzenie absolutnie nie  miało charakteru antypolskiej, politycznej, prowokacji.

W rozmowie z Doroszokiem zapytałem również, czy te ostatnie wydarzenia nie były spowodowane rozzuchwaleniem młodych bandytów, którzy mogli, kilka tygodni temu, przeczytać, na łamach kaliningradzkich mediów, że na granicy są wymuszane na Polakach, przez tamtejszych celników, jednorazowe opłaty, za przekroczenie granicy, w wysokości 100 rubli.

- Bo przecież jeśli można brać po 100 rubli codziennie od osoby, to dlaczego nie spróbować 100 euro – pytałem.

Rosyjski polityk obiecał zająć się także i tą sprawą. Oby z sukcesem!

(kzs)   

Źródło: Własne

Galeria

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz