Kaliningrad: Energii (inwestorom) nie zabraknie….

Bezpieczeństwo energetyczne to temat aktualny w Kaliningradzie. Terytorium to jest przecież odcięte od reszty Rosji. Wszelkie linie przesyłowe (elektryczności, ropy, gazu) przechodzą przez Litwę. Wedle Moskwy nie jest to bezpieczne i potrzebne są nowe szlaki dostaw energii i innych towarów do enklawy kaliningradzkiej.

Tymczasem jak się okazuje w samym obwodzie energii elektrycznej już obecnie jest produkowanej więcej niźli się wykorzystuje. Ponadto buduje się tu cztery nowe elektrownie gazowe (surowiec byłby dostarczany gazociągami przez Litwę): w Gusiewie (na wschodzie obwodu), Kaliningradzie i Sowietsku – północne pogranicze z Litwą. Zaczęto także planować wybudowanie elektrowni węglowej Swietłym. Tu paliwo byłoby dostarczane przez morze. Takie decyzje oznaczają chyba jednoznaczne zakończenie jakichkolwiek działań na rozpoczętej budowie siłowni atomowej nieopodal trój styku granic: Rosja, Polska, Litwa. Niedokończona budowa to utopione miliardy rubli oraz ponad 550 tysięcy euro na lobbing w krajach zachodnich. Jednocześnie minister energetyki Rosji, Aleksej Nowak stwierdził, że wstrzymanie budowy było związane z powodu nie znalezienia  potencjalnych (europejskich) kupców energii, która miałaby być wytwarzana w Bałtyckiej Elektrowni Atomowej. Decyzją Putina budowa została wstrzymana w roku 2013. Choć nikt formalnie nie ogłosił ostatecznego porzucenia projektu. Jeszcze w roku 2015 „Rosenergoatom” próbował sprzedać akcje elektrowni ( w budowie) na wolnym rynku. Nikt jednak się nie zgłosił. Od tamtej pory nic nie słychać o kolejnych próbach emisji akcji.

Ciągle funkcjonująca dyrekcja „elektrowni w budowie” informowała, że na teren inwestycji sprowadzono składane elementy pozwalające składować na miejscu cały używany tu sprzęt. Za ubiegły rok same tylko wypłaty dla dyrekcji sięgnęły 40 milionów rubli – około 3 milionów złotych.  Generalny dyrektor budowy (która stoi!) otrzymuje miesięczne uposażenie w wysokości około 1 miliona rubli – 70 tysięcy złotych. W centrum Kaliningradu inwestycja ma swoją siedzibę. Zamawiane są ciągle usługi konsultingowe odnośnie potencjalnej sprzedaży energii. Analizy są tworzone głównie pod kątem stanu energetyki i jej przyszłości w Europie.

Inwestycja już obrosła także w afery korupcyjne. Okazało się, że kwitowano tam wykonawcom roboty (i wypłacano pieniądze), które nawet nie zostały rozpoczęte. Prokurator ocenił ten przekręt na około 10 milionów rubli – około 700 tysięcy złotych. 

Wedle specjalistów w Obwodzie nie powinno też zabraknąć gazu. Litwa jest bowiem zainteresowana materialnie w utrzymywaniu tranzytu do Kaliningradu. W związku z tym ucichła, kiedyś bardzo głośna, kwestia ewentualnej odnogi do Kaliningradu gazociągu Nord Stream. Widać, że menedżerowie Gazpromu przeliczyli koszty takiej inwestycji i doszli do wniosku, że to się po prostu nie opłaci.

Ostatnim z projektów jest pomysł wybudowania w Obwodzie podziemnego zbiornika gazu. Specjaliści z „Gazpromu” wyliczyli jednak, że taki terminal miałby generować rocznie około 400 milionów dolarów straty. Sprawa nie wyszła więc poza stadium idei. Podobnie jak wydobycie ropy. Specjaliści z Lukoila stwierdzili możliwość wydobycia ropy nieopodal nadmorskiego Zielonogradska. Szef koncernu naftowego, Wagit Alegpierow, na konferencji prasowej w Kaliningradzie, stwierdził, że nie są to pokłady jakoś specjalnie bogate. Wydobycie powinno się rozpocząć około roku 2020. Pierwsze zlecenie na rozpoczęcie wierceń otrzymała brytyjska firma KCA DEUTAG Drilling. Specjaliści z „Lukoilu” obliczają, że złoże byłoby eksploatowane przez około 50 lat.

Bardzo protestują przeciw tym planom tutejsi ekolodzy. Bo wydobycie grozi katastrofą ekologiczną na ekologicznie chronionej Mierzei Kurońskiej. Ponieważ sprawa stała się poważna, firma wydobywcza zorganizowała w Zielonogradsku specjalne sympozjum poświęcone ewentualnemu wydobyciu ropy nieopodal tego miasta. Przedstawiciele „Lukoilu” zaręczali podczas dyskusji, że żadnego zagrożenia ekologicznego nie będzie.

Zebrani jednak domagali się odpowiedzi na jeszcze jedno pytanie: jaką korzyść odniosą mieszkańcy Zielonogradska z tego, że będzie tu wydobywana ropa. Mieszkańcy dopominali się choćby zobowiązania firmy do rozbudowy sieci dróg w rejonie kurortu. Spisano nawet w tej sprawie specjalny protokół. Powstała specjalna komisja społeczna, która miałaby wpływać na konkretne działania koncernu. Tyle, że dyrekcja „Lukoilu” niczego nie obiecała 

Praktycznie ustały też pogłoski o budowie terminala gazowego w kaliningradzkim porcie. Więcej natomiast w tej kwestii mówi się raczej o ograniczaniu roli kaliningradzkiego portu handlowego, z racji na jego położenie, w pewnej odległości od otwartego morza. Kosztem Kaliningradu miałby być rozbudowywany port w miejscowości Pionierskij. To już otwarte morze. To by jednak także oznaczało w ogóle zmniejszenie roli portu w Obwodzie i de facto pogodzenie się przez Rosjan z faktem, iż usługi morskie będą obejmowały tylko przywóz i wywóz towarów w kontekście potrzeb Obwodu. Bez ambicji stawania się zapleczem portowym dla sąsiednich krajów.

Konkludując można stwierdzić, że energii w Obwodzie zabraknąć nie powinno. Mimo jego odcięcia od reszty Rosji. To dobry prognostyk dla potencjalnych inwestorów. Port kaliningradzki raczej też nie będzie konkurentem dla Kłajpedy, a tym bardziej dla Gdańska. Ma to być co najwyżej placówka o znaczeniu regionalnym.

Krzysztof Szczepanik

 

Źródło: Własne

Galeria

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz