Decyzja biskupa miała przynieść korzyści polityczne, bowiem Nowe Miasto miało być narzędziem kontroli Starego Miasta, a także podnosić autorytet miasta biskupiego, nie będącego już stolicą diecezji. Nowe Miasto było prostokątem z jedną główną ulicą z rynkiem oraz kilkoma bocznymi uliczkami. W przeciwieństwie do Starego Miasta ośrodek nowomiejski nie był chroniony murem, a jedynie palisadą z 2 bramami. Miasto otrzymało swój herb, ratusz i skarbiec. Od tego czasu funkcjonowało Stare Miasto na lewym i Nowe Miasto na prawym brzegu rzeki z odrębnymi władzami. Nowe Miasto nigdy nie dorównało bogatemu Starem Miastu będąc przy nim „ubogim krewnym”, a w zasadzie większą wsią, czy też osadą rzemieślniczo-rolniczą. Dość powiedzieć, że gdy w Starym Mieście zamieszkiwali kupcy i bogaci rzemieślnicy, to gminę nowomiejską tworzyli piwowarzy, rybacy, rolnicy, a mieszkańcy utrzymywali się z handlu i rolnictwa - uprawiając głównie żyto, jęczmień, owies i groch. Nieuniknione też dwustronne konflikty między obu miastami stawiały biskupa w roli politycznego rozjemcy, tym bardziej, że Nowe Miasto podupadało gospodarczo.
Dziewiąty biskup warmiński Henryk Sorbom (1373-1401) wpadł na pomysł połączenia Nowego Miasta ze Starym. Biskup mimo mającego wkrótce nastąpić konfliktu z Braniewem i współpracy z Krzyżakami, uchodzi za wybitnego zarządcę diecezji. Jako biskup dokończył budowę katedry we Fromborku, lokował dwa ostanie miasta biskupie: Bisztynek (1385) i Biskupiec (1395), w 1384 r. wydał statuty kapitulne, a w 1395 r. zorganizował pierwszy synod diecezjalny. Rządził biskupstwem w trudnych czasach, starając się ułożyć stosunki z niezwykle silnymi wówczas Krzyżakami. Natomiast Braniewo będące już wówczas silnym ośrodkiem handlowym również miało swoje aspiracje, wcale nie ułatwiając biskupowi rządów. W dość uległej współpracy biskupa z Zakonem Krzyżackim braniewscy mieszczanie zaczęli dostrzegać jego słabość, a w mieście narastała niechęć do władzy biskupiej.
Zatargi, czy spory biskupa Henryka Sorboma, ze Starym Miastem miały miejsce wcześniej, m. in. w latach 1376 i 1380. a rozstrzygali je Krzyżacy najczęściej na korzyść biskupa. Spraw takich było wiele, co potwierdza, że braniewianie nie byli „łatwymi” poddanymi. Tak więc, mający niedługo wybuchnąć konflikt kiełkował i narastał przez lata, przy czym każda strona miała swoje racje. Jednak prawdziwej „oliwy do ognia” dolało dopiero przyłączenie przez biskupa Sorboma Nowego Miasta do Starego, co nastąpiło w dniu 28.03.1394 r. Połączenie obu miast nastąpiło na prośbę mieszczan Nowego Miasta i od początku było dla nich korzystne, a nie podobało się mieszczanom staromiejskim, którzy w utworzeniu nowego organizmu miejskiego upatrywali zagrożenia dla swoich interesów gospodarczych i politycznych.
Sami braniewianie również sprowokowali biskupa, gdy w grudniu 1395 r. w imieniu wszystkich miast warmińskich zgodzili się na podatek dla Hanzy z przeznaczeniem na zwalczanie piratów. Było to ewidentne przekroczenie uprawnień i lekceważenie władzy biskupiej. Biskup Sorbom przybył na zamek biskupi, aby spotkać się z radą miasta i ukarać krnąbrne miasto, za przekroczenie uprawnień. Jednak nieświadomy zagrożenia biskup przybył do Braniewa w asyście świty liczącej zaledwie 30 ludzi. Wojownicze nastroje wśród mieszczan braniewskich staromiejskich musiały być powszechne, gdyż powstający spisek przeciw władzy obejmował magistrat, obywateli i pospólstwo. Spotkanie musiało być burzliwe, ale dokładnego przebiegu nie znamy. Według jednej z wersji biskup błagany przez rajców o przebaczenie zarzucił im zdradę, zażądał niewielkiej grzywny i odesłał ich. Inna wersja mówi, że mieszczanie od początku hardo przeciwstawili się biskupowi mimo zrzutów zdrady. Tak, czy inaczej radni opuścili zamek i udali się do ratusza, gdzie czekał na nich wzburzony lud, chcący się dowiedzieć co postanowił suweren. Członkowie magistratu mieli rzekomo powiedzieć, że biskup zapowiedział zniszczenie miasta i zgładzenie ludności. Wzburzenie mieszczan i pospólstwa podjudzanego przez rajców musiało być ogromne. Wkrótce uderzono w dzwon znajdujący się w wieżyczce ratusza wszczynając alarm. Wszyscy niezależnie od stanu i pochodzenia chwycili za broń. Uzbrojeni w miecze, dzidy i pałki z furią ruszyli na zamek, gdzie przebywał niczego nie przeczuwający biskup i jego świta. Grupy uzbrojonych mieszczan wyruszyły na zamek, wykrzykując przy tym o ujęciu i zabiciu biskupa. Wypełniono fosę gruzem i wyłamano bramę zamkową, a stosunkowo słabe mury zamkowe od strony miasta zostały dość szybko sforsowane. Niespodziewana agresja nie była jednak na tyle szybka, aby schwytać biskupa, który salwował się ucieczką z zamku przez furtę, a według legendy spuszczając się po linie z murów miejskich. Można tylko domniemywać, że w razie schwytania biskupowi nie groziła wcale śmierć, a raczej braniewianie próbowaliby żywego suwerena zmusić do ustępstw. Wobec ucieczki władcy swoją furię wyładowali na zamku biskupim niszcząc mury wewnętrzne i wieże obronne od strony miasta, w tym zapewne największą tzw. wieżę ostatniej szansy. Podczas szturmu jak wspomniano częściowo zasypano też wewnętrzną fosę, aby łatwiej sforsować mury i być może od tamtej pory przestała ona funkcjonować.
Biskup Henryk Sorbom unikając niewoli oczywiście postanowił zmusić krnąbrne zbuntowane miasto do posłuszeństwa. Sam dysponował oddziałami zbrojnymi, ale dla wywarcia odpowiedniego nacisku o pomoc poprosił Zakon Krzyżacki. W samym Braniewie szybko wygasł wojowniczy nastrój, zastąpiony przerażeniem przed zemstą biskupa, wspieranego przez bezlitosnych w takich sprawach Krzyżaków. Gdy pod murami Braniewa stanęły silne zbrojne oddziały biskupa nikt już w mieście nie myślał o walce, a raczej o uratowaniu głowy. Wobec braku nadziei na jakąkolwiek pomoc z zewnątrz, pozostawała tylko bezwarunkowa kapitulacja i nadzieja na wyrozumiałość biskupa. Ci sami mieszczanie, którzy niedawno ośmielili się zaatakować zamek i godzili na życie władcy, teraz wyszli boso przed bramy Braniewa udając się pokornie do jego obozu. Z odkrytymi głowami i pętlami na szyi, klękając przed biskupem, błagali o łaskę i przebaczenie. Biskup wysłuchał błagań braniewian, jednak osąd rewolty pozostawił Wielkiemu Mistrzowi Konradowi von Jungingen, który zapewne pod jego wpływem wydał dość pobłażliwy jak na takie przewinienie wyrok. Miało to miejsce na zamku w Malborku w dniu 4.11.1396 r. Przede wszystkim braniewianie mieli naprawić wszystkie szkody wyrządzone podczas rewolty, mieli też zdać broń użytą przeciw władcy i oddać dzwon z ratusza, którym wszczęto rebelię, co wydaje się dość błahym warunkiem, ale zapewne znów chodziło o symbol. Według wyroku mieszczanie braniewscy mieli odbudować zniszczone podczas rewolty mury i wieże zamkowe od strony miasta, przeznaczając na ten cel po 100 grzywien w ciągu 5 lat. Przywódcy buntu na czele z burmistrzem nie stracili życia, a musieli opuścić Braniewo i Warmię, czekając na pozwolenie powrotu od biskupa. Ostatni warunek wyroku wykluczał wzajemne oskarżanie się pospólstwa i rady miasta, słusznie zmuszał obie strony do uznania się winnymi rebelii, zaś biskupowi pozwalał na pozbawienie ich przywilejów. Biskup zadowolił się przywróceniem porządku w zbuntowanym mieście, a widząc, że głównym źródłem konfliktu było połączenie miast już w dniu 1.09.1398 r. za zgodą kapituły i obu gmin miejskich zniósł unię Nowego i Starego Miasta, przywracając tym samym stan sprzed rebelii.
Trzeba tu zaznaczyć, że Henryk Sorbom przeszedł do historii jako jeden z najwybitniejszych biskupów warmińskich, a sprawował rządy w niezwykle trudnych czasach potęgi zakonu Krzyżackiego. Natomiast ostateczne zniesienie odrębności Starego i Nowego Miasta wprowadziły dopiero władze pruskie w roku 1772 tj. po I rozbiorze Polski i od tamtej pory do dnia dzisiejszego funkcjonuje jedno Braniewo, leżące na obu brzegach Pasłęki.
Więcej w artykule http://www.historiabraniewa.hekko.pl/index.php/sredniowiecze/134-1394-1398-proba-polaczenia-starego-i-nowego-miasta-braniewo
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz