Do niecodziennej sytuacji doszło w piątkowy wieczór w Braniewie. Po godz. 22:00 30-letni mężczyzna poinformował policję oraz straż pożarną o tym, że potrzebuje pomocy bo utknął na balkonie, na wysokości drugiego piętra budynku. Początkowo nie potrafił wyjaśnić dlaczego znalazł się w takim miejscu. Rozmowy z funkcjonariuszami przyniosły jednak odpowiedzi na wszelkie pytania.
Z policyjnych ustaleń wynika, że 30-latek idąc z kolegą ulicą Kościuszki usłyszał z okna wołanie nieznanych kobiet. Panie zapraszały do środka, tłumacząc, że same nie mogą zejść gdyż mają zamknięte drzwi. Doradzały, żeby koledzy weszli balkonem. Na reakcję nie musiały długo czekać. Po chwili 30-latek rozpoczął wspinaczkę przedostając się z jednego balkonu na drugi. Gdy był już na miejscu zorientował się, że nieznajome znajdują się w innym mieszkaniu. Kobiety śmiejąc się z 30-latka wyszły na miasto, pozostawiając go samemu sobie. 30-latek wszedł do środka, drzwi wejściowe były jednak zamknięte. Zrozumiał, że nie da rady sam zejść z powrotem, zadzwonił więc po policję i straż pożarną. Przy użyciu podnośnika hydraulicznego został zdjęty z balkonu. Na tym jednak się nie skończyło. Policjanci doprowadzili mężczyznę do komendy, a następnie sprawdzili dokładnie czy z pomieszczeń, w których się znajdował nic nie zginęło. Po zweryfikowaniu przez funkcjonariuszy zeznań oraz upewnieniu się, że wspinając się nie miał złych zamiarów, 30-latek został zwolniony. Ten wieczór zapamięta pewnie na długo.
Jolanta Ciszewska
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz