O ANTYPOLONIŹMIE, WAŁĘSIE I KOKOSACH CELEBRYTÓW

Skończyło się EURO' 2012. Nie zaspokoiło ono oczekiwań kibiców, którzy spisali się lepiej niż sportowcy. Mimo, iż zaczyna się w polityce sezon ogórkowy, problemów do rozwiązania nie brakuje. Były igrzyska, teraz okaże się, że zabraknie chleba. Lekarze po raz kolejny strajkują, bo wciąż nie został rozwiązany problem wypisywania recept. Metoda zapładniania in vitro jest kością niezgody, teraz okazało się jaki bałagan organizacyjno-prawno-finansowy gnębi przedsiębiorców zaangażowanych w budowę pospiesznie oddanych do użytku autostrad. Krystyna Godowska



ANTYPOLONIZM wg STANISŁAWA MICHALKIEWICZA

Jednym z etapów miesięcznej peregrynacji red. Stanisława Michalkiewicza po Kanadzie i USA, było spotkanie z publicznością w Polskim Domu Weterana SWAP na Manhattanie (NY). StanisławMichalkiewicz wygłosił wykład na temat antypolonizmu w Polsce i na świecie, jest to jedna z jego kolejnych misji, której poświęca swoją działalność polityczną, publicystyczną i naukową. Do Ameryki przyjechał na zaproszenie sponsora, Krzysztofa Koczwary, reprezentującego Patriotyczną Ligę Polonii Amerykańskiej z Brooklynu. Mimo niezbyt intensywnej reklamy, na spotkanie w Domu Weterana przybyło około 200 osób.

Stanisław Andrzej Michalkiewicz (ur. 8 listopada 1947 w Lublinie) - polski prawnik, nauczyciel akademicki, sędzia Trybunału Stanu, eseista, felietonista "Najwyższego Czasu", publicysta i autor książek o tematyce społeczno-politycznej. Działacz opozycji w PRL. Współzałożyciel Unii Polityki Realnej. Jest wykładowcą w Wyższej Szkole Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki w Warszawie oraz Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

Jak przystało na znanego publicystę, red. Michalkiewiczowi nieobce są sprawy walki o suwerenność Polski, chęć zachowania jej granic i wyrzeczenie się państwowości rozumianej jako kraju bezpaństwowego, europejskiego, bez własnej kultury i języka. A do tego- jego zdaniem- dążą europejscy przywódcy. Za przyzwoleniem obecnie nam miłosiernie panującego rządu z premierem D. Tuskiem na czele, który poza plecami Polaków za cenę wymarzonej funkcji przewodniczącego Unii Europejskiej dogaduje się z wielkimi tego świata.

Stanisław Michalkiewicz nie wróży nam kolejnej wojny militarnej ze strony sąsiadów, podobnej do dwu poprzednich, na skalę światową. Uważa, że agresorzy działąją po cichu, choć to co mówi, dalekie jest odszeroko rozreklamowanej Teorii Spisku. Mówi on o pokojowym przejęciu terytoriów. Ta operacja- jego zdaniem- trwa od 22 lat, albo i dłużej. Ogromne znaczenie ma w tej kwestii dążenie Niemiec i Izraela w sprawie zwrotu, bądź odszkodowań za własność prywatną pozostawioną w Polsce, szacowaną w przypadku Izraela na 95 mld. dol.

Bardzo niepokojącym zjawiskiem- według gościa spotkania- była wizyta obecnej pełnej reprezentacji polskiego rządu w Izraelu, po której nie ukazał się ani jeden (sic!) komunikat prasowy. Wiele uwagi red. Michalkiewicz poświęcił sprawom Radia Maryja i Telewizji Trwam, których jest korespondentem, uważając, że blokowanie emisji przez zarządy medialne może mieć bardzo negatywne skutki społeczne zagrażające pluralizmowi informacji.

Zdaniem prelegenta punkt ciężkości władzy leży poza rządowymi sferami, krajem rządzą bezpieczniacy. Na zarzut osoby z sali, która mówił, że przecież w wielu krajach świata, służby wewnętrze mają wiele do powiedzenia, a nawet prezydenci wywodzili się np. z CIA, odpowiedział, że tak było. Problem polega jednak na tym, że nasze służby nie pracują dla dobra naszego kraju, tylko państw ościennych. Zachowują się ponadto jak okupant, który zdaje sobie sprawę z niepewności jutra, dlatego też grabi co popadnie. Na bazie tego strachu w Polsce powstało mnóstwo biznesów, które mają ubecką proweniencję. Ordynacja wyborcza- zdaniem S. Michalkiewicza- została tak skonstruowana, że od lat kandydują te same osoby. Niemcy budują przyszłość z Rosją, USA wycofuje swoje zainteresowanie interesami w Europie, a prezydent Barack H. Obama powiedział, żeby Niemcy urządzały Europę po swojemu. Bardzo niepokojące jest zjawisko rozbrajania polskiej armii. 100 tys. wojska to niewiele, wziąwszy pod uwagę jego strukturę. Na jednego oficera przypada obecnie 1 szeregowiec. To jest armia urzędników plus kontyngent w Afganistanie, to nie jest zadawalający powód, by Polska mogła czuć się bezpiecznie. Należy przekształcić system, który pozwoliłby dziwne spółki zastąpić konkurencyjnym kapitalizmem, odblokować narodowy potencjał ekonomiczny.

Zdaniem prelegenta rząd polski jest oczywiście demokratycznie wybrany, ale przy przewadze mediów sprzyjających aktualnie sprawującej władzy. Niewielki procent Polaków wzięło udział w powszechnymgłosowaniu, więc sytuacja jest o tyle niekorzystna, że Polacy mają poczucie braku wpływu na poczynania polityczne rządu. Nie chodzą do wyborów, bowiem reżyseria poczynań rządu jest im nieznana. A w Polsce patriotyzm jest "passe", zjawiskiem nienowoczesnym. Poza nielicznymi wyjątkami wśród młodzieży, która zaczyna wyrażać dumę z przynależności narodowej.

Mimo, iż wykład S. Michalkiewicza daleki był od roztaczania przed publicznością optymistycznych wizji co do przyszłości Polski, swój wywód zakończył słowami: "- Nie wszystkie zamachy, na szczęście, dochodzą do skutku!"

SOLIDARNOŚCIOWCY DO LECHA WAŁĘSY

Szerokim echem w internecie odbił się artykuł mojego autorstwa pt. "Bendem pałować" zawarty w jednym z ostatnich "Trendomierzy". Na białostocczyźnie pewni patrioci odbili sobie stronę z "N.D" na kserokopiarkach i rozwozili wraz z dostawą chleba do lokalnych sklepów. Na mój adres internetowy wpłynął z prośbą o opublikowanie list otwarty pierwszych działaczy Solidarności z Bydgoszczy do Lecha Wałęsy. Niniejszym powielam:

****

Bydgoszcz 4.06.2012

Pan Prezydent

Lech Wałęsa

Gdańsk

LIST OTWARTY  

Nasze Stowarzyszenie skupiające głównie działaczy pierwszej Solidarności represjonowanych przez Juntę Jaruzelskiego w Stanie Wojennym jest oburzone Pana wypowiedzią wzywającą do "pałowania" związkowców z Solidarności protestujących pod Sejmem RP przeciwko przedłużaniu wieku emerytalnego.

Zdumiewa nas zwłaszcza fakt zachęcania obecnej władzy do użycia siły w stosunku do Przewodniczącego i członków Związku, którego był Pan współzałożycielem i wieloletnim Przewodniczącym.

Swoimi wypowiedziami określił się Pan po której jest stronie i jak daleko odszedł od 21 postulatów podpisanych w sierpniu 1980 r. w Stoczni Gdańskiej. Pańska działalność w Wolnych Związkach i później po podpisaniu porozumień w świetle Pana obecnych zachowań była tylko grą.

Wykorzystał Pan miliony ludzi Solidarności do zaspokojenia własnych ambicji politycznych. To Pan doprowadził do rozbicia i podziałów w Solidarności. Gdy Rząd Premiera Jana Olszewskiego próbował odsunąć od władzy byłych komunistów i ich tajnych współpracowników, Pan w nocy 4 czerwca 1992 r. doprowadził do upadku tego rządu. W swojej kampanii wyborczej obiecał Pan, że rozliczy postkomunistów i doprowadzi do odsunięcia ich od życia politycznego. Nie tylko nie odsunął ich Pan od władzy, ale oddał im pełnię władzy.

Cały czas twierdzi Pan, że nie był tajnym współpracownikiem służb PRL-u. Fakty mówią co innego, a także postępowanie Pana w stosunku do swoich najbliższych współpracowników, którzy wysunęli Pana na przywódcę strajku. Mamy tu na myśli m. in. Krzysztofa Wyszkowskiego, Andrzeja Gwiazdę, śp. Annę Walentynowicz i innych. Odsunął Pan ich od wpływu w Związku, co było świadectwem Pana uległości wobec władzy komunistów.

Jak można tak zmieniać poglądy i odejść od idei z tamtych lat?

Związek Solidarność powinien mieć w pierwszym Przewodniczącym poparcie, a nawet pomoc w walce o dobro ludzi pracy. Stał się pan rzecznikiem obozu rządowego, za co jest Pan przez nich hołubiony i to jest dla Pana ważniejsze od idei i wartości, o które wspólnie w latach 80-tych walczyliśmy, za które byliśmy więzieni, internowani, bici. Wielu oddało swe życie za wolną Ojczyznę. Boli nas także obrażanie przez Pana Związku i innych bliskich nam instytucji takich jak telewizja Trwam, czy Radio Maryja, co również miało miejsce w Pana wypowiedziach.

Więcej dobrego zrobiłby Pan nic nie mówiąc, niż i dawać się wykorzystywać przez stronnicze media.

Z poważaniem:

Prezes - Jan Raczycki

V-ce Prezes - Jan Perejczuk

Do wiadomości:

1. Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność"

2. Zarząd Regionu Bydgoskiego NSZZ "Solidarność",

3. Redakcja "Tygodnika Solidarność"

4. Redakcja "Naszego Dziennika"

5. Redakcja "Gazety Polskiej"

6. Media

NAJLEPIEJ ZARABIAJĄCY POLACY 2012

Niedawne sondaże finansowe rynku i zarobków w Polsce wykazały nieco bulwersującą rzeczywistość. Budowlaniec z Białegostoku musi wyżyć za 2 tys. zł, pracownik stacji paliw z Siedlec- za 1,5 tys. Kucharka z przedszkola w Braniewie za 1,300 zł. Za to przedsiębiorcy, politycy, czy najsłynniejsi sportowcy i celebryci zarabiają do kilkudziesięciu tys. zł netto. Nasz prezydent zarabia ok.16 tys.zł., premier 14 tys., minister finansów 12,5, Jarosław Kaczyński- 9,2 tys. Nieporównywalnie więcej zarabia agencja dziennikarska Tomasza Lisa (około milion zł. mies.), jego małżonka Hanna Lis pobiera z kasy telewizji 30 tys. zł. miesięcznie, choć prowadzony przez nią program wykazuje zniżkowe tendencje oglądalności. Czy choćby celebryta prowadzący swój program Kuba Wojewódzki- 180 tys. zł, Kamil Durczok- szef telewizyjnych "Faktów" - 80 tys. zł., a 29-cioletni piłkarz Michał Winiarski- 50 tys. zł.

Z tego wyrywkowego zestawienia wynika, że przeciętny Kowalski w Polsce przeżywa "hołodomor" (termin ukraiński z lat 30-tych ubiegłego wieku, kiedy to Stalin wymorzył głodem ponad 10 mln. Ukraińców nie chcących dobrowolnie przyjąć socjalistycznego dobrobytu), zaś za wkładanie polskie flagi w psie łajno (Kuba Wojewódzki) można jeździć Ferrari. Reasumując, z finansowego punktu widzenia ( a może i politycznego?), lepiej być w Polsce Kubą Wojewódzkim lub innym PO-wcem, jak choćby Kamilem Durczokiem, niż prezydentem, czy premierem. A już na pewno nie ministrem Rostkowskim, który (oficjalnie )zarabia tyle co kot napłakał...

Tylko skąd ten pan, niewiele przecież zarabiający, uchodzi za jednego z najbogatszych ludzi w Polsce i jednego z najbogatszych polityków? Owe zestawienia zostały ogłoszone przed tym,zanim Kuba Wojewódzki i Michał Figurski "zabłysnęli" swoimi wypowiedziami na temat Ukrainek pracujących w Polsce.

Obaj panowie teraz grubo się tłumaczą i przepraszają, ich program został zdjęty z anteny Polskiego Radia. Wojewódzki ostał się jednak w telewizji, gdzie zarabia lepiej niż w radiu. Cały ambaras polega na tym, że to właśnie pan Kuba niejednokrotnie w swoim show wyśmiewał Polaków za ksenofobię, rasizm, zaściankowość i zbyt naiwne podejście Polaków do symboli narodowych, czy powstań narodowych. Krytykował Polaków za ich cierpiętnicze charaktery, wyrażające się w czczeniu tragedii narodowych. A tymczasem to on jest ksenofobem pełną gębą...

Źródło: Własne

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz