Recenzja: Cesarstwo cienia Malwina Kubiczek

Czy naprawdę wiesz, kto stoi po twojej stronie?

Li należy do Zakonu Cienia – organizacji, której członkowie potrafią kontrolować mrok. Tacy ludzie jak ona, sha’ri, stanowią zagrożenie dla społeczeństwa i są zmuszani do życia na marginesie jako płatni porywacze i zabójcy. Latami szkoli się ich, by nie mieli litości dla swoich ofiar – liczy się tylko wykonanie zadania, i to w jak największej tajemnicy.
Jedna misja zakończona katastrofą i tajemnicze wizje w dniu osiągnięcia pełnoletności wystarczają, żeby Li, dotąd jedna z najzdolniejszych cieniotkaczek w Zakonie, zaczęła tracić zaufanie mistrza. Niedługo potem w jej ręce wpada zlecenie, którego inicjator pragnie pozbyć się jednego z synów cesarza. Choć Li powinna przekazać zadanie koleżance po fachu, postanawia zrealizować je sama. Ostatecznie jednak nie jest w stanie zamordować księcia. Zamiast tego decyduje się tymczasowo ukryć go w Jahardzie – cienistym wymiarze dostępnym jedynie sha’ri.
Wydarzenia w kraju zmuszają Li do przybrania cienia księcia i wyruszenia na dwór. Dziewczyna nie zdaje sobie jednak sprawy, że właśnie trafiła do paszczy lwa.
To w pałacu ukrywa się największe zło, któremu nieświadomie pokrzyżowała plany.
I które zrobi wszystko, by Li i cesarski syn zniknęli z tego świata najszybciej jak tylko się da.

Malwina Kubiczek – studentka prawa, która stara się łączyć naukę z miłością do pisania. Tworzyć zaczęła już jako dziecko, a pierwsze opowiadanie opublikowała w Internecie w 2016 r. Kocha sztukę, podróżowanie, zdobywanie górskich szczytów i głaskanie kotów. Marzy o tym, by doba miała więcej godzin, żeby mogła wreszcie przeczytać wszystkie 719 książek, które dodała do zakładki „Chcę przeczytać” na Goodreads. „Cesarstwo cienia” to jej debiut wydawniczy i jednocześnie pierwszy tom cyklu o cieniotkaczce Li.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz