Recenzja: Imperium kłamstw Anna Czekaj

Nawet gdy stracisz wszystko, i tak przyjdą po więcej...

Od zakończenia wojny i podpisania tragicznego w skutkach traktatu pokojowego minęło siedem lat. W rządzonym przez nieudolnego władcę Temerionie panuje chaos. Prawo istnieje tylko na papierze, a przemoc, głód i ubóstwo szerzą się jak zaraza. Przestępczość rośnie, podobnie jak niezadowolenie mieszkańców, którzy za wolność zapłacili najwyższą cenę.
Elena Amherst jest córką jednego z lordów Temerionu. Choć nigdy nie miała przejąć władzy, to po śmierci ojca i brata zostaje postawiona pod ścianą. Do osiągnięcia jej pełnoletności sprawami Ravionu zajmował się regent Willard, który jednak doprowadził te ziemie do nędzy. Gdy nadchodzi wyczekiwany dzień siedemnastych urodzin Eleny, dziewczyna w prezencie otrzymuje... wyrok śmierci. Wtedy zdaje sobie sprawę, że dotychczasowi sprzymierzeńcy niekoniecznie planują nadal ją wspierać.

Pierwsze polityczne decyzje Eleny wywołują poruszenie w całym królestwie. Wieści o jej postanowieniach, łamiących warunki traktatu pokojowego, docierają nawet do wrogiego Gaennort. Gdy nad Temerionem zawisa widmo wojny, dziewczyna zaczyna rozumieć, jak wiele jeszcze nie wie. Tymczasem okazuje się, że plany wobec niej mają zarówno jej zwolennicy, jak i wrogowie... Oraz Cień, zabójca bez twarzy, który sam wybiera, po czyjej stanie stronie.

Anna Czekaj

absolwentka prawa, a obecnie aplikantka adwokacka. Gdy nie pracuje i nie pisze, wspina się po ściankach, a od niedawna także jeździ na motocyklu. "Imperium kłamstw" to jej powieściowy debiut, który pierwotnie opublikowała na platformie Wattpad pod pseudonimem Lotthiaa.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz