Recenzja: Kasia Bulicz-Kasprzak Puste wygony

Piąty tom porywającej wiejskiej sagi inspirowanej historią rodzinną autorki.

Tynczyn zasnuły ponure chmury okupacji. W nowej rzeczywistości ludzie przekonują się, że tak, jak nie należy wracać do przeszłości, tak i o przyszłość lepiej nie pytać. Trzeba się skupić jedynie na tym, jak przetrwać. Każdego wieczoru pojawia się strach, czy nazajutrz znów uda się przeżyć. Kolejne dni są jak ochłapy wyrwane z zakrwawionych zębów losu.

Młodzi mieszkańcy Tynczyna nie wiedzą jeszcze wszystkiego o sobie, a już muszą zdawać egzamin z dojrzałości, przyzwoitości, patriotyzmu. Codziennie tracą nadzieję i na nowo ją odzyskują.
Wojna zmusza ich do podejmowania decyzji, których nigdy by nie podjęli, do wybierania dróg, którymi nigdy by nie poszli.
Gdy wojenny kurz opadnie, będą musieli spojrzeć sobie w oczy i odpowiedzieć na pytanie, jakimi ludźmi są teraz.

Kasia Bulicz-Kasprzak - choć dziś mieszka w mieście, od lat jest związana ze wsią; od pokoleń chłopka, właścicielka niewielkiego gospodarstwa na Zamojszczyźnie. Potrafi doić krowy, prowadzić ciągnik. Odróżnia zboża jare od ozimych i zna tajniki uprawy buraków cukrowych. Niezmiennie fascynuje ją polska wieś, jej specyficzny klimat i relacje między mieszkańcami. Pisarka, matka, gospodyni.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz