Recenzja: Klątwa babci Józi Olga Rudnicka

Obyczajowy debiut Olgi Rudnickiej. Czterysta stron śmiechu bez krztyny zbrodni, choć niejednokrotnie z jej zamiarem!

Wicherkowie to ludzie z tradycjami, konserwatywni, rozsądni, przewidywalni. Niedopuszczalne są dla nich rozwody, cudzołóstwo, związki partnerskie, dzieci pozamałżeńskie. Kuzynki Hania, Dorota i Amelia wspierają się wzajemnie, by przetrwać w rodzinie, ich zdaniem tkwiącej mentalnie w okolicach dziewiętnastego wieku. A nie jest to proste, gdyż na kobietach z rodu Wicherków ciąży klątwa rzucona przez babcię Józię – te, które nie wyjdą za mąż przed dwudziestym piątym rokiem życia, czeka nieszczęśliwe małżeństwo. Kuzynki postanawiają zawalczyć o swoje szczęście, buntując się przeciw przyjętym obyczajom i nieżyjącej już protoplastce rodu, choćby miały kłamać, oszukiwać, kręcić i mataczyć. Nie jest jednak łatwo zerwać z tradycją, gdy ktoś lub coś zaczyna ci rzucać kłody pod nogi, a każde działanie powoduje nieoczekiwane konsekwencje.

Olga Rudnicka – autorka poczytnych powieści kryminalnych. Wielbicielka koni, psów i gryzoni. Wolny czas najchętniej spędza na łonie natury. Po wielu latach wewnętrznych zmagań polubiła kawę, do hipokryzji nie zamierza się przekonać.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz