Recenzja: Rok wilkołaka Stephen King

Czasami prawdziwy mrok nie kryje się w ciemności…

Groza nadeszła w styczniu, podczas pełni księżyca.
Pierwszy poznał ją uwięziony w zaspach kolejarz. Jej kły rozdarły mu gardło.
Miesiąc później w przytulnej sypialni kobieta powitała ją krzykiem.
Nikt nie wie, kto będzie następny. Tylko jedno jest pewne: kiedy na niebie znów zapłonie okrągła tarcza księżyca, Tarker Mills ogarnie paraliżujący strach. Bo wiatr niesie ze sobą skowyt, w którym słychać jakby ludzkie słowa. A wokół widać ślady potwora…

Stephen King (ur. 1947) nazywany jest Królem Horroru. Napisał już ponad sześćdziesiąt nagradzanych książek, z których sławę i awans z pracownika pralni na najbogatszego pisarza Ameryki przyniosła mu „Carrie” (1974). To od niej zaczęło się pasmo prawdziwych bestsellerów – wśród nich znalazły się chociażby kultowe „Miasteczko Salem” (1975), „Lśnienie” (1977), „Bastion” (1978), cykl „Mroczna Wieża”(1982–2012), „Smętarz dla zwierzaków” (1983), „To” (1986), „Misery” (1987), „Zielona mila” (1996), „Dallas ’63” (2011), a także najnowsze powieści – „Billy Summers” (2021) i „Baśniowa opowieść” (2022). Dzieła Kinga, łączące gatunki takie jak horror, science fiction, sensacja, thriller i fantasy, rozeszły się w setkach milionów egzemplarzy i zostały przetłumaczone na kilkadziesiąt języków. Były też wielokrotnie ekranizowane. Ich autor mieszka w stanie Maine z żoną, Tabithą King. Ma córkę i dwóch synów – pisarzy Owena Kinga („Śpiące królewny”) i Joego Hilla („Locke & Key”).

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz