Nieznana jest dokładna data przestępstwa, ale było to w ostatnich miesiącach panowania biskupa Henryka Vogelsanga (1401-1415). Tak więc wiosną 1415 r. (niektóre źródła podają sierpień 1414 r.) pewnego ranka w Pasłęce znaleziono obciążone kamieniami ciało Ambrosiusa von Huntenberg właściciela dworu w Podgórzu. Został zabity nocą we własnym domu, ale nie wiadomo czy w Podgórzu czy w Braniewie. Ciało było obciążone kamieniami przywiązanymi do szyi i stóp, a ślady nad rzeką wyraźnie wskazywały, że zwłoki zostały przywiezione wozem. Podejrzenie o czyn lub doprowadzenie do niego a także oburzenie społeczności spadło na rajców Braniewa, stąd dla miasta nadeszły trudne dni.
Nie wiadomo, jak doszło do zabójstwa. Czy sprawcy szli z takim zamiarem, czy na miejscu sprawy „wyłamały” się z pod kontroli. Czy doszło do kłótni, a może zostali przyłapani, np. przy próbie podpalenia przez Huntenberga i chcąc uniknąć odpowiedzialności zabili świadka. Tego się nigdy nie dowiemy, ale wiadomo, że między radnymi a właścicielami podmiejskich folwarków od kilkudziesięciu lat trwał nieustanny konflikt.
Nie widomo czy po odkryciu zwłok miały miejsce jakieś rozruchy, ale żądni sprawiedliwości krewni, przyjaciele oraz oburzone rycerstwo warmińskie domagali się, aby dochodzeniem zajął się Wielki Mistrz Michael Küchmeister (1414-1422). Ten jednak skierował ją do żyjącego jeszcze biskupa Vogelsanga, gdyż podlegała jego jurysdykcji. Z kolei mieszczanie Braniewa zażądali rozpatrzenia sprawy przed sądem miejskim, czemu oczywiście sprzeciwili się powodowie, ponieważ podejrzani i oskarżeni nie mogli zasiadać jednocześnie w sądzie i być sędziami we własnej sprawie. Wielki Mistrz uznał ten słuszny powód i wezwał duchowieństwo, rycerstwo oraz miasta całego zakonu na jednodniowy zjazd, tzw. Tagfahrt do zamku w Elblągu w celu rozpatrzenia sprawy przed tym sądem rycerskim. Jednak wielki mistrz mylił się sądząc, że to dobry pomysł. Zwłaszcza obecni na zjeździe biskupi, z wyjątkiem warmińskiego, który był ciężko chory, sprzeciwiali się bezprawnemu sposobowi rozstrzygnięcia procesu, który nie należał do sądu wielkiego mistrza i krajowego. Również przedstawiciele miast pruskich solidaryzowali się z Braniewianami, a jedynie szlachta wspierała mistrza. Sprawa stawała się precedensowa, gdyż oskarżonych próbowano wyjąć z pod prawa miejskiego obejmując ich prawem rycerskim. Stąd zamiast wyroku zjazd zakończył się podgrzaniem atmosfery. Biskup Henryk Vogelsang na którego zdrowiu odbiło się wygnanie po klęsce grunwaldzkiej, ciężko zachorował. Jeszcze w dniu 21.04.1415 r. przekazał bratu i jego żonie majątek Różaniec (Rosenort), a 3 maja przekazał kapitule srebra i kosztowności na przechowanie dla swego następcy, zaś niektóre rzeczy osobiste też przeznaczył dla następcy, ale kazał je wycenić a ich równowartość w monecie przekazać biednym. Biskup zmarł w dniu 4.06.1415 r. i został pochowany we Fromborku. Warmia znowu nie miała władcy.
Kto powinien sądzić? Z punktu widzenia obowiązującego prawa Braniewianie mieli rację, powinni być sądzeni w Braniewie, jednak takie postawienie sprawy mogłoby oznaczać całkowitą bezkarność. Otóż już przywilej lokacyjny z 1284 r. potwierdzony przez senat Lubeki w 1351 r. oddawały sądownictwo Radzie Miasta. W orzecznictwie stosowano prawo lubeckie i w uzupełnieniu tzw. Zwierciadło saskie (Sachsenspiegel). Rada decydowała w tzw. sprawach gardłowych, czyli zagrożonych karą śmierci, bez możliwości odwołania do biskupa. W 1380 r. porozumieniem z biskupem doprowadzono do zmiany tego przywileju, gdyż w sprawach kryminalnych miał brać udział wójt biskupi. Sędziego lub sołtysa (Schultheis) wybierano co roku z grona rajców z co najmniej kilkuletnim stażem. Dodatkowo było 2 asesorów wybieranych z kolegium Rady, a w XV w. skład powiększono o młodszego burmistrza i 2 kamlarzy. Nic dziwnego, że mieszczanie zabiegali o osądzenie ich przez sąd miejski, gdyż sądzić mieli ludzie biorący bezpośredni udział w przestępstwie lub tacy za których zgodą lub wiedzą do niego doszło.
Skąd takie zaangażowanie Wielkiego Mistrza i kim był zamordowany? Otóż w polskich źródłach pojawia się jako chłop Ambroży z Podgórza, natomiast w źródłach niemieckich występuje jako rycerz (Ritter, Landritter) Ambrosius von Huntenberg. Musiał być dobrze znany Zakonowi i szlachetnie urodzony, bowiem trudno sobie wyobrazić by zadaniom jakie wykonywał mógł sprostać ktoś z gminu. W aktach zakonnych jest wystawione w dniu 26.11.1412 r. pełnomocnictwo Wielkiego Mistrza Heinricha von Plauen (1410-1414) do negocjacji z wysłannikiem króla Węgier Zygmunta I, rycerzem i dyplomatą Benedyktem de Macra (właść. Benedykt Makrai, 1360-po 1421). Pełnomocnictwo wymienia delegatów: Wielkiego Marszałka Michaela Küchmeister, mistrza-podczaszego Dietricha von Wozebach, Heinricha Klotz Pfleger z Insterburga, kanonika warmińskiego Caspara Schuwenpflug i właśnie Ambrosiusa von Huntenberg. Sprawa z udziałem de Macry nie była banalna a wręcz dotyczyła najwyższej polityki. Był on wysłannikiem króla Węgier Zygmunta I i wykonawcą wydanego w Budzie wyroku z dnia 24.08.1412 r. w sprawie między królem Władysławem Jagiełło, wielkim księciem Witoldem, książętami mazowieckimi Siemowitem i Januszem, księciem słupskim Bogusławem z jednej strony a wielki mistrzem Zakonu Krzyżackiego Henrykiem von Plauen z drugiej, który to wyrok nakazywał wielkiemu mistrzowi, aby w określonym terminie przywrócił biskupowi warmińskiemu Henrykowi Vogelsang jego biskupstwo z wszystkimi przynależnościami, prawami i zapewnił mu bezpieczeństwo. Jak wiadomo biskup Vogelsang, który po bitwie pod Grunwaldem uznał zwierzchnictwo króla Jagiełły musiał uchodzić z Warmii przed zemstą Krzyżaków i do łask powrócił dopiero w 1414 r. Głównym celem misji de Macry było jednak zbadanie sporów terytorialnych Krzyżaków z Mazowszem i Litwą. Wysłannik króla Węgier przybył do Malborka, ale został tu chłodno przyjęty, jednak wyznaczona delegacja krzyżacka z Huntenbergiem w składzie razem de Macra wyruszyła w kierunku granicy litewskiej do Ragnety. Rozprawa sądowa odbyła się w Kownie w dniach 20.01.-7.02.1413 r., ale tu już zupełnie inna i zawiła historia … Takie sprawy i właściciel dworu w Podgórzu!
Tak więc oprócz tego, że była to zbrodnia wymagająca osądzenia, to aktualny Wielki Mistrz Michael Küchmeister znał zamordowanego osobiście i był on ważnym i zaufanym współpracownikiem Zakonu. Sprawa dotyczyła przecież rycerza i świeckiego delegata poselstwa Zakonu na rozprawie z udziałem superarbitra de Macra w latach 1412-1413. Takich misji nie powierzano byle komu, gdyż taki delegat na pewno musiał znać prawo.
Wojciech Jaroszek
Ciąg dalszy na stronie HISTORIA BRANIEWA - NIEZNANE WYDARZENIA pod linkiem http://www.historiabraniewa.hekko.pl/index.php/sredniowiecze/174-sprawa-huntenberga-zbrodnia-radnych-braniewa-z-poczatku-xv-w
Ilustracja Andrzej Zieliński
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz