Warkot motorów zjeżdżających pod polski klub harley'owy Unknown Bikers na Greenpoincie słychać było już od południa w ubiegłą słoneczno-deszczową niedzielę. Setki pasjonatów motocyklowych, w pojedynkę lub z pasażerem na tylnym siedzeniu, przybyło na stalowych rumakach do klubu przy 245 Russel St., by uczestniczyć w dorocznym, 4. już dorocznym Święceniu Motocykli i rozpoczęcie sezonu motocyklowego 2014.
Przed wejściem do klubu zaparkowano ok.200 stalowych rumaków, przy nich stali uśmiechnięci i przejęci ich właściciele. Dumnie spoglądali na swoje metalowe "zabawki", które kosztują w granicach 7- 40 tys. dol. (plus drogie akcesoria), a których posiadanie jest dla nich nie tylko środkiem transportu. Jazda na motorze jest formą spędzania wolnego czasu, relaksem, ale i stylem życia, prawdziwym wyzwaniem dla prawdziwych mężczyzn oraz pasją. Okazją do demonstrowania swojej polskości, patriotyzmu i możliwością wykazania się w działalności charytatywnej.
Mężczyźni w różnym wieku, ubrani w skórzane kurtki lub kamizelki, przeważnie koloru czarnego, a na nich emblematy charakterystyczne dla przynależności do poszczególnych klubów. Członkowie Unknown Bikers z Oddziału Greenpoint wyróżniali się z tłumu, bowiem mają gustownie zaprojektowane stroje i emblematy klubowe. Oni też byli gospodarzami imprezy, na którą przybyli goście z zaprzyjaźnionych klubów z Nowego Jorku i New Jersey.
ŚWIĘCENIE MOTORÓW
Wszyscy czekali na przybycie kapłana, bowiem bez modlitwy, błogosławieństwa i poświęcenia motorów nie zaczyna się ucztowania. Ksiądz Marek Sobczak z pobliskiej parafii Św. Stanisława Kostki wygłosił specjalną na tę okazję homilię, zaprosił do zmówienia wspólnej modlitwy, a następnie poświęcił każdy motocykl, przy którym obowiązkowo musiał stać jego właściciel. W tak licznym gronie ks. Marek miał sporo pracy...
Z krótkim przemówieniem wystąpił por. Salat z 94 Prescinctu z Greenpointu życząc motocyklistom bezpiecznej i bezwypadkowej jazdy, szerokich dróg i kulturalnych ich użytkowników. Gości powitał również prezes klubu Daniel Sadowski dziękując za dotychczasową aktywność członków w działalności, zachęcał nowych do włączenia się w jego szeregi. Przypomniał pokrótce historię Unknown Bikers, który powstał w 2010 r. w starym garażu, który członkowie klubu własnym sumptem wyremontowali, wybudowali pomieszczenie biurowe, toalety, bar i scenę, na której zaczęto organizować koncerty. Podziękował za całoroczną pracę na rzecz polonijnej społeczności i zachęcił do dalszych akcji. "Bóg, honor, ojczyzna" jest naszym mottem.- przypomniał.
CZYM CHATA BOGATA...
Bikerzy, ich rodziny, dziewczyny oraz zaproszeni goście mieli okazję posmakować przysmaków z grilla: pieczonej polskiej kiełbasy, amerykańskich hamburgerów, hot-dogów z musztardą lub keczupem. Dziewczyny związane z klubem częstowały własnymi wypiekami, jedna z nich przyniosła pyszne ciasto tiramisu...A wszystko to zupełnie (co się rzadko wśród Polonii zdarza) bezpłatnie! Zarząd klubu podjął taką decyzję i ich punktem honoru jest podjęcie gości w stylu "czym chata bogata", nawet bez proszenia sponsorów o wsparcie. Większość harley'owców to ludzie majętni, zaradni, jest wśród nich grono właścicieli biznesów, których stać na wydatki związane z poczęstunkiem.
W bramie klubu, która służyła za scenę, występowały rockowe kapele. Atmosfera stawała się coraz bardziej przyjazna, część gości przebywała na placu przed klubem, druga część bawiła się w jego ciekawie urządzonym wnętrzu. Jak można było wywnioskować z międzyludzkich relacji, większość gości się zna się dobrze i chętnie ze sobą przebywa. Mężczyźni, co u nich bardzo typowe, rozmawiali o swoich chromowanych maszynach, a ich żony/dziewczyny o utrapieniach życia u boku partnera owładniętego szalonym hobby...Aż zastała ich późna noc.
KLUB ROŚNIE W SIŁĘ
- Na przestrzeni czterech lat klub rozrasta się, mamy coraz więcej członków, których liczby nie potrafię precyzyjnie określić, bowiem niektórzy pojawiają się rzadziej. - powiedział "N.Dz." Andrzej, sekretarz klubu Unknown Bikers na Greenpoincie.- Coraz więcej motocyklistów bierze udział w organizowanych przez nas akcjach. Kiedyś klub składał się wyłącznie z Polaków, dziś mamy 50 proc. Amerykanów, którzy z nami organizują pomoc dla Polonii tj. odwiedzanie weteranów i zapewniania im materialnego wsparcia, biorą udział w polskich patriotycznych i narodowych imprezach. Wspólnie z nami protestowali przeciw używaniu w mediach określenie "polskie obozy koncentracyjne". Przez to szerzymy kulturę polską i historię.-dodał p. Andrzej.
AMERYKANIE SZUKAJĄ POLSKICH KORZENI
Jak doszło do powstania klubu i o cele mu przyświecające zapytałam Daniela Sadowskiego, prezesa Unknown Bikers.
-Przez dziewięć lat należałem do amerykańskiego klubu i doszedłem do takiego wniosku, żeby stworzyć swój, polski. Nie tylko popularyzować kulturę motoryzacyjną, ale i działać na rzecz Polonii. Co roku bierzemy udział w Paradzie Pułaskiego, bywamy w rocznice tragedii katyńskiej i katastrofy smoleńskiej pod pomnikiem w Jersey City czy Amerykańskiej Częstochowie. Jedziemy wszędzie tam, gdzie nas zaproszą, o ile impreza wyda nam się godna uwagi. Zajmujemy się promocją polskich zespołów rockowych, które występują w naszym klubie, a później organizujemy im koncerty w innych miejscach. Są to takie grupy, jak: Dzieci PRL-u, Awangarda, Wehikuł Czasu, Open Way... Te grupy wystąpiły również podczas charytatywnego koncertu, który zorganizowaliśmy w listopadzie ubiegłego roku na rzecz pomocy koledze motocykliście Markowi, który w wypadku stracił nogę. Wsparliśmy go sumą 30 tys. dol. Największą satysfakcją dla mnie jest, że Amerykanie, by móc należeć do naszego klubu, doszukują się u siebie polskich korzeni, zatraconych w drugim, czy trzecim pokoleniu, a my cieszymy się, że dzięki uczestnictwu w naszych akcjach poznają historię i tradycje polskie, wielu z nich nie wiedziało czym był dla Polaków Katyń i jego historyczny kontekst w dziejach Polski.
PIKNIK DLA DZIECI
-Ostatnią z akcji, którą przedsięwzięliśmy- kontynuuje Daniel- jest nawiązanie współpracy z organizacją SOS, która pomaga polskim bezdomnym wyjść z życiowego kryzysu. Nie zapominamy też o dzieciach. Zapraszam rodziców wraz z pociechami 1 czerwca do McGolrick Park (Nassau Ave. i Russel St.) na Greenpoincie, gdzie organizujemy wielki festyn dla dzieci. Szykuje się fajna zabawa, a klub sfinansuje wszelkie atrakcje: zabawki, lizaki, balony. Osobiście zaangażujemy się w przeprowadzenie zabaw dla dzieci.
Należy mieć nadzieję, że impreza się uda, jak wszystkie inne organizowane przez polski klub harley’owy, bowiem tym odznacza się on na mapie innych nowojorskich klubów, że oprócz smaku przygody, poczuciem wolności podczas rajdów w teren, nie zapominają o innych. Jak średniowieczni husarze w potrzebie stawiają się nawałą jak przysłowiowy jeden mąż.
Krystyna Godowska
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz