TRENDOMIERZ (48) CZY ŻÓŁWIE DOPROWADZIŁY DO ZAMIESZEK W WARSZAWIE ?

Tak wiele wydarzyło się podczas tegorocznego Święta Niepodległości w Warszawie, a w prasie polonijnej jakoś cicho. Być może dlatego, że rzeczywiście wszystkie zawiłości związane z tym tematem zza oceanu pojąć trudno. A z krajowych mediów dowiedzieć się można zamazanej rzeczywistości lub zależności punktu widzenia od punktu siedzenia, czyli od tego, której partii medialnie służą.

 

Krystyna Godowska

 

Mówiło się i pisało o tym, że będą dwie lub trzy demonstracje. Dziś wiemy, że wszystkich marszy doliczono się trzynastu, każdy pod innej barwy sztandarem. Pierwszy to Marsz Razem dla Niepodległej poprowadzony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, później nazwanymarszem urzędniczym, niektórym przypominający jedynie słuszne pochody pierwszomajowe, bowiem za prezydentem jak gąski szli ministrowie, posłowie PO i wszyscy pracownicy podległych mu resortów. Ta grupa wystartowała o czasie i nie poddana była jakimkolwiek prowokacjom. Prezydent Komorowski w asyście swoich przybocznych złożył wiązanki kwiatów zarówno pod pomnikiem Romana Dmowskiego, jak i Józefa Piłsudskiego, co było odebrane jako ideologiczny dysonans. No, ale jest on przecież prezydentem wszystkich Polaków...

 

RÓŻNE OBLICZA FRONTU

 

Drugim, najliczniejszym, był opozycyjny Marsz Niepodległości związany z PiS-em i Jarosławem Kaczyńskim oraz Różowa Niepodległa związana z Ruchem Palikota oraz odłamami organizacji lesbijsko-gejowskich i ruchem antyklerykalnym w mariażu z lewicową Krytyką Polityczną. Po raz pierwszy wzięły w nim udział środowiska związane z katolickimi mediami, wśród których największe grono stanowią słuchacze Radia Maryja i widzowie Telewizji Trwam oraz bardzo liczne zastępy członków Klubu Przyjaciół "Gazety Polskiej", a także delegacja z Węgier, która solidaryzuje się z polską prawicą. Każda delegacja szła w kolejności po sobie, nie mieszając się. Za nimi niezależnie Młodzież Wszechpolska, ONR, oraz pomniejsze- skrajnych narodowców oraz antyfaszystów (to w dzisiejszej polskiej rzeczywistości jest anachronizmem). Nieśli oni transparenty "Prezydent Namiestnik", "Komoruski do Moskwy".

 

Każde ugrupowanie ruszało z innych miejsc zbiórek, z innych ulic i - dla bezpieczeństwa- trasy pochodów też były inne, żeby nie doszło do czołowego zderzenia. Tak też się stało, choć oczywistym jest, że doszło do zderzenia ideologicznego. Premier polskiego rządu Donald Tusk wybrał się w przysłowiowe "Dolomity", uznając widocznie święto narodowe za mało istotne. Pojechał odwiedzić polskich żołnierzy w Kosowie, jakby tego nie mógł zrobić w innym terminie.

 

NINDŻE WKRACZAJĄ DO AKCJI

 

Marsz pisowski już na starcie napotkał na trudności. Nie wiadomo z jakich przyczyn opóźniono wymarsz, a kiedy wreszcie kolumnady ruszyły spokojnie, doszło do pierwszych zamieszek. Organizatorzy ze strony Urzędu Miasta Warszawy podjęli decyzję o wstrzymaniu pochodu, po długich pertraktacjach paradę uwolnili, ale nie odbyło się bez dalszych komplikacji. Mimo, iż demonstranci szli w skupieniu i spokoju, wśród nich pojawili się policjanci oraz służby bezpieczeństwa w cywilu oraz specjalne jednostki terrorystyczne w strojach bojowych oraz ciemnozielonych kominiarkach zwani,"żółwiami". Posypały się petardy, gaz łzawiący, a w końcu użyto broń gładkolufową. Wiemy, że w konsekwencji tych dramatycznych zamieszek było kilkudziesięciu rannych, do komisariatów doprowadzono 176 osób, rannych zostało 22 funkcjonariuszy.

 

TEVUENOWSKIE LAWIRACJE

 

Stacja TVN 24 relacjonowała na początku, że zadymiarzami okazali się ludzie z kręgów PiS-u, później jednak szybko wycofała się rakiem zwalając winę na młodzieżówki narodowe, wreszciena antyfaszystów i chuliganów oraz kiboli. Kiedy w internecie pojawiły się filmy pokazujące, że to policja i jej pochodne siły pomocnicze nie są bez winy, w telewizji pojawił się rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski i w studiu pozostał na cały dzień, skutecznie odwracając uwagę od istoty sprawy. Telewizja pokazywała głównie pochód prezydencki i składanie kwiatów, zaś strona przeciwna , mimo iż prezes Kaczyński również przemawiał i składał kwiaty, pokazana była jako banda walczących chuliganów rzucających petardami, wśród których -niestety- przodowały zamaskowane "nindże". Niewątpliwie wśród wielu demonstrantów byli żule i przestępcy kryminalni, żądni a podniesienia poziomu adrenaliny we krwi, ale oni są zawsze, na całym świecie.. I nic ich tak nie irytuje, jak liczna obecność służb bezpieczeństwa.

 

FRUSTROWANIE TŁUMU

 

Ponieważ w wielu obozach politycznych panuje przekonanie, że głównymi sprawcami dramatycznych wydarzeń są siły porządkowe, Klub Poselski PiS-u złożył wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej komisji spraw wewnętrznych ws. zajść, do których doszło podczas Marszu Niepodległości. Posłowie PiS chcą wyjaśnień od szefa MSW i dowództwa policji. Jej działania negatywnie ocenił również były dowódca GROM i były zastępca Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Roman Polko. Powiedział on publicznie, że „policja działała w sposób mało odpowiedzialny. Zamiast zająć się prowokatorami, zatrzymała cały marsz. To spowodowało wszelkiego rodzaju frustracje. Tłum, który rządzi się swoimi prawami-kiedy nie ma żadnego ujścia-może zachowywać się w sposób niekontrolowany.” Jednocześnie zauważył, że policja zastosowała najbardziej drastyczne środki,tj. gaz obezwładniający, pieprzowy, czy broń gładkolufowa, by zatrzymać chuliganów. Przy zgromadzeniu wielkiej liczby osób ofiarami mogły stać się również przypadkowe osoby. Dodał też, że „zachowanie policji podczas Marszu Niepodległości mogło doprowadzić do tragedii.”

 

GŁOSY OBSERWATORÓW

 

Oddajmy łamy na zacytowanie wypowiedzi świadków wydarzeń i publicystów na temat marszu i jego konsekwencji:

 

"-Policji było tak dużo, że strach sobie to wyobrazić!- powiedziała "N.Dz." Julitta Szylar, nowojorczanka przebywająca chwilowo w Warszawie.-Ja nie brałam udziału w żadnym pochodzie, bo atmosfera była przerażająca, pachnąca wielkim zbrojnym zamachem, więc się po prostu bałam. W okolicy mojego bloku na ul. Hożej, a więc w oddali od głównego nurtu pochodów, stały kordony policjantów ubranych w te straszne kominiarki, ściągniętych z całego kraju. Strach było wyjść na ulicę''.

 

" -Jarosław Kaczyński z grupą najbliższych współpracowników po złożeniu kwiatów i przemówieniu nie uczestniczył w całej demonstracji"- powiedział "N.Dz." politolog dr hab. Paweł Soroka.- Delegacja udała się do Krakowa na Wawel, gdzie złożyła kwiaty na grobowcu Józefa Piłsudskiego oraz Marii i Lecha Kaczyńskich. Nie mam wątpliwości, że gdyby policjanci wykazali właściwą postawę, mniej byłoby burd, strat i ofiar."-podsumował nasz rozmówca.

 

Jan Pospieszalski (dziennikarz niezależny):-„Olbrzymie rzesze kibiców – młodych ludzi – przywiodło poczucie beznadziei, brak perspektyw, świadomość, że stają wobec alternatywy: polska bieda i trwałe pozostanie na marginesie albo wyjazd do pracy na Zachód, czyli... pozostanie na marginesie. Mimo że mają po dwadzieścia parę lat, dobrze wiedzą, że transformacja po 1989 r. to wielki przekręt, którego beneficjentami są postpeerelowskie elity i zagraniczne korporacje. W tym, co mówią, nie ma miejsca na jakieś niuansowanie. Okrągły Stół to zdrada, ci, którzy paktowali z komuną, to według nich frajerzy – współodpowiedzialni za grabież majątku narodowego”.(...)

 

Wojciech Mucha –„Gazeta Polska” –„ Funkcjonariusze w cywilnych ubraniach i kominiarkach mieli przypominać wyglądem kibiców. Portale społecznościowe błyskawicznie zaroiły się od zdjęć policyjnych tajniaków w kominiarkach, głównie zielonych. Na jednym z nich widać, jak tajniacy stoją obok radiowozu ze... zdjętą tablicą rejestracyjną. (...)

 

Zobaczymy co przyniosą wyniki śledztwa w sprawie ewentualnej winy policji. Póki co, miejmy nadzieję, że do żadnych prowokacji nie dojdzie w przyszłym roku. Prezydent Komorowski zamierza wnieść nową ustawę o zgromadzeniach narodowych. Czyż nie lepiej pójść na polityczne ustępstwa, wyjaśnić przyczyny frustracji społecznych i pokusić się o dialog ogólnonarodowy? Czy wciąż musimy być krajem, w którym trzeba wyjść na ulice, by walczyć o prawa obywateli i ich przyszłość? Czy wciąż musimy żyć w przekonaniu, że Polska ginie, póki my żyjemy?

Źródło: Własne

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz