Wernisaż Marleny Nizio

Szanowni Państwo, Drodzy Przyjaciele, Serdecznie zapraszam na wernisaż wystawy MARLENY NIZIO (Kraków),

który odbędzie się we środę, 19 maja o godzinie 17.00 w

 Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim w Warszawie,

Plac Bankowy 3/5 (główne wejście C).

Artystka jest uczennicą Jerzego Nowosielskiego, tytuł prezentacji

Między portretem a ikoną,

nawiązuje do szukania prawdy o Człowieku.

Przy lampce wina będzie doskonała okazja spotkania się

jeszcze przed wakacjami, do poznania sztuki tej utalentowanej twórczyni.

W Imieniu Organizatorów:

Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki,

 Wojewody Mazowieckiego

oraz

Artystki

 

Romuald Mieczkowski,

Kurator wystawu

 

Marlena Nizio:

 

Malarstwo jest dla mnie wielką wspaniałą przygodą, która trwa i wciąż mnie fascynuje. Przynosi mi wiele radości, czasem ból „męki twórczej” czy niezrozumienia, ale i satysfakcję, poczucie spełnienia. Jest też dla mnie sztuka jakby płaszczyzną spotkania z drugim człowiekiem, w jego najczystszej, wysublimowanej formie. To zadziwiające, jak wrażliwość artysty może przemówić – bez zbędnych słów – do wrażliwości odbiorcy. Ile tu niekiedy głębi, zrozumienia, prawdy. To jakby spotkanie dusz – bez kamuflażu, pozorów i całej tej sztuczności. Im jest to intensywniejsze, im bardziej szczere, tym dłużej i cieplej pamięta się takie spotkanie. Staje się ono czymś ważnym. Do dziś ciepło wspominam Haralda z Omaha (USA), który wybierał się na bardzo ryzykowną operację kręgosłupa, od której zależało, czy będzie chodził, czy pozostanie na wózku inwalidzkim. (poprzednia operacja nie powiada się). Poprosił mnie o przysłanie mu ikony – Pocieszycielki Strapionych. Ja udałam się do Sanktuarium w Łagiewnikach, zanieść Chrystusowi Miłosiernemu intencje jego uzdrowienia. Wysłana ikona zastała go już w szpitalu – przywieziona mu przez jego żonę Barbarę. Operacja okazała się dużym sukcesem. Harald napisał mi potem, że czuje się jak Łazarz, któremu powiedziano „wstań”. Inne zdarzenie miało miejsce w Krakowie, w Nowej Hucie, w Kościele pod wezwaniem Serca Jezusowego, w którym znajdują się dwa moje obrazy. Pewnego dnia ksiądz proboszcz poprosił mnie o pozłocenie prawdziwym złotem nimbu na obrazie Chrystusa. Zabrałam więc obraz na kilka dni do konserwatora. Dowiedziałam się potem od księdza, że zaniepokojeni wierni przybyli do niego z zapytaniem „co się stało z naszym Chrystusem”, i powiedzieli, że go potrzebują!

Dla takich chwil warto się starać i cierpliwie znosić wszelkie niedogodności z uprawianiem sztuki związane. W trudnych chwilach umacnia mnie silne poczucie sensu tego, co robię: potrzeba dzielenia się głębią miłości w IKONIE i poszukiwaniem prawdy i dobra w Człowieku, którego portretuję. Ikona pozwala mi zanurzyć się w modlitwie serca, takiej bez słów, oczyścić wewnętrznie podczas długich i pełnych ciszy godzin kontemplacji. Tu czasu się nie liczy, nie można się śpieszyć , trzeba dojść na wyżyny swych możliwości, pomnożonych o to, co otrzymuję, co już nie ode mnie zależy, od Bożej Łaski, podszeptu Aniołów, to wszystko można usłyszeć w głębokiej pełnej harmonii przestrzeni kontemplacji.

Portret to szukanie Prawdy o człowieku.

 

Źródło: Własne

Galeria

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz