Wczoraj około godz. 19.00 dyżurny braniewskiej jednostki Policji został powiadomiony przez funkcjonariuszy z Warszawy o niepokojącym zgłoszeniu. Z relacji policjanta wynikało, że na telefon jednej z tamtejszych fundacji dodzwonił się nieznany mężczyzna informując, że chce popełnić samobójstwo. Funkcjonariusze ustalili, że mieszka on w Braniewie, nie podał jednak żadnych swoich danych. Po otrzymaniu informacji policjanci przystąpili do działań mających na celu jak najszybsze odnalezienie mężczyzny. Chwilę później funkcjonariuszom udało się nawiązać kontakt z właścicielem numeru, z którego dzwoniono do fundacji. Okazało się, że po drugiej stronie słuchawki jest 14-letni chłopiec. Policjanci ustalili jego miejsce zamieszkania, a pod wskazany adres natychmiast wysłano patrol. Po wejściu do środka mundurowi zastali 14-latka oraz jego starszego kolegę, który zaskoczony był obecnością funkcjonariuszy. W rozmowie z policjantami 23-latek przyznał się do tego, że zadzwonił na telefon zaufania i przekazywał nieprawdziwe informacje swojemu rozmówcy. Mężczyzna dodał, że nie chciał zrobić sobie krzywdy, zadzwonił bo namawiał go do tego młodszy znajomy, a teraz żałuje tego, co zrobił. Policjanci poinformowali nieodpowiedzialnego 23-latka o konsekwencjach, które wynikają z tego typu ,,żartów'' i ukarali go mandatem za popełnione wykroczenie.
Policjanci po raz kolejny przypominają, że nr 112, 999, 998, 997 to numery alarmowe i należy z nich korzystać z rozwaga. Areszt, ograniczenie wolności, grzywna do 1500 zł to kary jakie kodeks wykroczeń przewiduje za bezzasadne wzywanie służb.
Interweniując wczoraj w Braniewie oraz Warszawie funkcjonariusze zaangażowani byli w przeprowadzanie bezzasadnych czynności. Poświęcali czas, który powinien zostać przeznaczony na szeroko rozumianą ochronę bezpieczeństwa i porządku publicznego. A przecież mogliby wtedy udzielać pomocy tym, którzy naprawdę jej potrzebują.
Jolanta Sorkowicz
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz