Jurij Iwanowicz Chimicz urodził się 12 kwietnia 1928 roku w Kamieńcu Podolskim. Wroku 1945 pokazał serięswoich akwarelakademikowiOłeksijowiSzowkunence, który poradził mu, by wstąpiłnaWydział ArchitekturyKijowskiej Wyższej Szkoły Budownictwa. Studiował tam w latach 1945–1950. Jegoulubionympedagogiembył znanymalarzakwarelistaSztejnberg. Do tego wczesnego okresu twórczości Chimicza należą serie akwarel – pejzaży kijowskich „Kijów w ruinach” i martwe natury.W 1950 rokumiał pierwsząwystawęindywidualną wSofiiKijowskiej, która otrzymaławieleprzychylnychopinii i recencji. DziełamiJurijaChimiczazainteresował sięPrezydentAkademiiArchitektury, któryzaproponował młodemumistrzowipracę na uczelni.
Wykładał rysunekimalarstwowKijowskiejWyższejSzkoleInżynieryjno-Budowlanej, późniejobjąłstanowiskoprofesoraWyższejSzkołyArtystycznej(obecnie Akademia). Rokrocznie wystawiał swoje prace. Największa wystawa odbyła się w Centralnym Domu Architekta w Moskwie. Ale Chimicz wystawiałswoje prace także naWęgrzech, wFinlandii, Gruzji, Armenii, na Litwie – krajach, po których podróżowałiktóre malował.
- Im mniej farb zostaje, tym malarstwo jest bardziej wspaniałe – wspomina artystę jego synMychajło Chimicz, który od dzieciństwa towarzyszył ojcu w podróżach, nosił jego farby i czuł się swego rodzaju giermkiem. - Szczególnie był zadowolony, kiedy pewnego razu do końca podróży pozostała tylko jedna farba - ultramaryna…
Jego twórczością zainteresowali się ambasadorzy USA na Ukrainie - William Miller i Carlos Paskual. Nie tylko nabyli wiele jego prac, lecz również mieli z nim bliskie przyjacielskie kontakty.Dzieła Chimicza znajdują się w kolekcjach USA, Kanady, Australii, są reprodukowane w prestiżowych wydaniach i albumach poświęconych Ukrainie. Tryptyk „Niepodległość” upiększa ściany Kapitolu w Waszyngtonie.
- Tatuś posiadał zadziawiającą łatwość kontaktowania się, był bardzo otwartym ekstrawertykiem i przyciągał do siebie ludzi – wspomina Mychajło. - Podczas pracy często otoczali go ludzie, z którymi chętnie rozmawiał. Gdy ojciec malował ich dom czy ulicę, bardzo życzliwie go traktowali, często przynosili jedzenie, zapraszali do domu. W trakcie rozmowy, z reguły w ciągu godziny, na oczach tych ludzi rodziła się skończona praca.
Chimiczzmarł mając 76 lat.Pozostawiłpo sobie wielkispadek –wspaniałe obrazy. Jako pedagog wychował zaś całe pokolenia znanych obecnie architektów i malarzy.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz