W niedzielę, 18 listopada br. w Klubie Europa na Greenpoincie odbył się wieczór artystyczny, który przygotowała znana w środowisku polonijnym malarka Teresa Rysztof. Głównym punktem programu był wernisaż ponad 42 prac T. Rysztof (obrazy i grafiki), z czego znaczną część stanowiły dzieła nowe. To nie był typowy wernisaż polegający wyłącznie na kontemplowaniu prac, miał ciekawą oprawę artystyczną i wzbogacony został o program z udziałem innych twórców.
Ponieważ artystka jest współtwórczynią Festiwalu Kultury przy parafii Św. Krzyża na Maspeth (NY), a później wieloletnią kuratorką wystaw artystycznych podczas tego festiwalu oraz organizatorką dorocznych Przeglądów Twórczości Dziecięcej i Młodzieżowej, ma ona kontakt ze środowiskiem twórczym i zawsze stara się przy różnych okazjach promować swoich podopiecznych.
Na wernisaż przybyło ponad 120 osób, co jest godne odnotowania biorąc pod uwagę fakt, że impreza odbyła się tuż po huraganie Sundy, a Polonia ostatnimi czasy nie jest społecznie aktywna. Prace Teresy Rysztof są cenione przez zwiedzających wystawę, co wyraża się w liczbie ich sprzedaży, a przecież w trudnych obecnie ekonomicznie czasach mało kto inwestuje w sztukę. Kobietom podoba się tematyka obrazów p. Teresy, bowiem oscyluje ona wokół dwóch tematów: kobiet i kwiatów, a sfera ta fascynuje również i brzydszą płeć. Z tym, że artystka umiejętnie personalifikuje róże czyniąc z nich istoty żywe, a kobiety floryzuje, pozostawiając widzowi pole do popisu w odbiorze i uwalnianie wyobraźni. Postaci na obrazie są enigmatyczne i tajemnicze. Obecna na wystawie Barbara Zinger, aktorka i dziennikarka ze Starret City (NY) doszukała się w pracach Rysztof wiele erotycznych odniesień i fantazji na ten temat, choć nie wszyscy zgadzali się z jej opinią. Dobrze się stało, że wystawa prowokowała do dyskursów, które trwały dwie godziny. Goście po spożyciu lampki wina, smacznych przekąsek czy dipów mogli dalej oddawać się rozrywce.
Mało kto by przypuszczał, że w ciele kruchej Eli Raczkowski (l.9) kryje się potęga. Ela ma dużą skalę głosu i niesamowity talent wokalny, rewelacyjnie wykonuje wielkie standardy klasycznej muzyki rozrywkowej, a także operowej. Jest wiodącą wychowanką szkoły Ewy Lewandowskiej, która dumna jest z talentu swojej podopiecznej. Z pewnością Ela odniesie sukcesy w życiu artystycznym i jeszcze nie raz o niej usłyszymy. W jej ślady idzie młodsza siostra Julia (l.7), która wzruszająco wykonała przebój "Puszek, okruszek".
Jerzy Szymczyk, na co dzień poważny biznesmen, właściciel kilku dobrze prosperujących firm, dał się namówić organizatorce imprezy na chwilę luzu i z powodzeniem zadebiutował jako wokalista. Przy akompaniamencie gitary wykonał z wielką fantazją, we własnej interpretacji standardy z repertuaru Bułata Okudżawy zapewniając zebranym chwilę muzycznych wspomnień. Takich, które pozostały w nas po wieczornych ogniskach czy mazurskich zlotach żeglarskich...Miejmy nadzieję, że pan Jerzynie ograniczy się tylko do debiutu i śpiewanie włączy na stałe w harmonogram swoich biznesowych planów.
Kiedy na parkiet wyszli Caroline Płaczek (l.10) i Stanisław Tokarz (l.19) w strojach latyno-amerykańskich i zatańczyli niczym barwne ptaki, emocje sięgnęły zenitu. Pokaz tańca w ich wykonaniu wywołał słuszny aplauz publiczności. To zaskakujące, że europejczycy, a zwłaszcza Polacy, mają w tej dziedzinie wysokie osiągnięcia.
W przerwie programu przeprowadzona została loteria, w której fantem był jeden z obrazów beneficjentki tego wieczoru. Nie mogę podać nazwiska osoby, która nagrodę wygrała, bowiem szybko zginęła z mojego punktu widzenia. A mikrofon przeszedł w ręce studentki Karoliny Pawlik, która udowodniła swoim występem, że można z powodzeniem śpiewać a capella, radując dusze widzów, że nie wszystko w naszej młodzieży stracone.
Tego nie było w zapowiedziach programu, który w trakcie uległ zmianom. Anna Julia Kucay ad hoc wprowadziła Klub Europa w starodawne, a nawet paryskie klimaty wykonując piosenkiHanki Ordonówny i Edith Piaf. Któż z nas nie pamięta "Na pierwszy raz", czy "Non, je ne regrette rien"...? Anna J. Kucay jest najlepszą wśród polonijnych piosenkarek występujących w repertuarze Ordonki, świetnie się wcieliła w jej postać występując w sztuce poświęconej historii tej artystki, którą wystawiła przed laty.
Występ członkiń kabaretu Prima Aprilis, czyli Marzeny Wojciechowskiej szukającej męża w agencji towarzyskiej i jej szefowej- Anny Julii Kucay z fragmentami stałego programu kabaretu rozbawił widzów do łez. Kabaret polonijny zanika, a panie Marzena i Ania dzielnie tradycje kabaretowe kontynuują, znajdując tematy w naszym polonijnym życiu. Prosimy o więcej.
Mini-dyskoteką zakończył się ten pełen wrażeń wieczór, który trwał kilka godzin. Teresa Rysztof podziękowała wszystkim występującym artystom wręczając plakat swojego autorstwa "Vision of Big Apple", a szczególnie właścicielom Klubu Europa na Greenpoincie, Michałowi i Annie Siwiec, którzy byli współorganizatorami i głównymi sponsorami tego bogatego w wydarzenia programu.
Krystyna Godowska
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz