Powojenny futbol w Braniewie – u wrót drugiej ligi

Powojenny futbol w Braniewie – u wrót drugiej ligi
Mistrzowska Zatoka z roku 1960

Poniżej przedstawiam czytelnikom kawał braniewskiej, powojennej historii. To dzieje naszego futbolu w latach 40, 50, 60 - tych, a nawet siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Miejska historia to także wiele innych epizodów. Nie tylko tych związanych ze sportem. Dlatego też wszystkich czytelników zapraszam do współudziału w tworzeniu tej żywej historii. Zapraszam do opowieści na naszych łamach. Chętnie też opublikuję zdjęcia, które często leżą w rodzinnych archiwach. Pamiętajmy, że przede wszystkim liczą się ludzie i ich historie. Przy waszej drodzy czytelnicy pomocy mam nadzieję, że mi się to uda i ten odcinek nie będzie ostatnim.  

Futbol był pierwszy

Braniewska piłka nożna, po roku 1945 to był dowód na to, że miasto z jego nowymi mieszkańcami wraca do życia. Choć wszędzie wokół były wojenne gruzy to Karol Iwański, Tadeusz Lekarewicz, Stanisław Rogalski już organizowali pierwsze mecze. Karol Iwański sportem się zajął zaraz po wyjściu z UB – eckiego aresztu (w piwnicy domu przy ulicy 9 Maja – później na parterze tego domu działał sklep konsum), gdzie przetrzymywano go pod zarzutem… szpiegostwa na rzecz wywiadu angielskiego. Iwański grał wtedy w piłkę nożną (jako obrońca), ale i trochę boksował.

Grali z nim także m.in. Karol Podhorodecki, Władysław Basiaga i Jan Filipski. Na początek to była zabawa na poziomie „piłki podwórkowej”. W kwietniu 1947 roku powstał zaś w Braniewie pierwszy powojenny klub sportowy „Błękitni". Patronat nad klubem sprawowała młodzieżowa organizacja OM TUR. Pierwszym prezesem został lekarz, Jan Chmiel, dawny piłkarz lwowskich Czarnych. Ponadto w gronie założycieli klubu byli: Karol Iwański, Stanisław Kulpa, Tadeusz Lekarewicz, Stanisław Rogalski. Jeszcze w tym samym roku powstał drugi w Braniewie klub sportowy — „Gwardia". W pierwszych derbach miasta „Błękitni" rozgromili „Gwardię" 6:1. Mecz, rozegrany na boisku przy ulicy Botanicznej, oglądało około 150 widzów.

W kwietniu 1948 roku Klub Sportowy „Błękitni" połączył się z kilkoma niezrzeszonymi grupami. Powstał wtedy Klub Sportowy „Zatoka". W swoim pierwszym meczu futbolowym piłkarze nowego klubu, grając o mistrzostwo klasy В z WKS „Salwa" z Morąga przegrali 3:4.

Pierwsza połowa lat pięćdziesiątych to kryzys braniewskiego sportu. Stalinowska centralizacja całego ruchu sportowego nie sprzyjała wtedy małym miastom. Dopiero po roku 1956 coś się w braniewskim sporcie ruszyło. W roku 1957, mieszkańcy, spontanicznie skupieni wokół kilku działaczy sportowych, uporządkowali boisko przy ulicy Botanicznej. Powstały ławki dla publiczności na prawie dwa tysiące widzów. Wybudowano też drewnianą szatnię.

W tym czasie działał w Braniewie, pod auspicjami garbarni, klub sportowy „Włókniarz”, który przechodząc do pionu Ludowe Zespoły Sportowe, przyjął na powrót nazwę ”Zatoka”. Działaczami klubu byli wtedy miedzy innymi: Stanisław Kulpa, Czesław Szczepanik (kierownik klubu), Jan Kilanowski (prezes), Karol Iwański, Stanisław Rogalski.

Piłkarze na wznoszącej fali, choć myli się w rzece

20 września 1957 roku dobiegły końca rozgrywki B-klasy województwa olsztyńskiego. Awans do klasy A zdobyła Zatoka Braniewo. W następnym roku „Zatoka” była już w trzeciej lidze. Trzeci, decydujący, mecz pomiędzy Zatoką, a Olimpią Olsztynek zakończył się wyjazdową wygraną braniewian 3:1. Liczni kibice z Braniewa, którzy na ten mecz przybyli różnymi środkami transportu, nie wykluczając ciężarówek, po ostatnim gwizdku sędziego, wbiegli na murawę z transparentem "Witamy KS Zatokę w III lidze". Zatoka wystąpiła w składzie: Zadora- Reginis, Kurek, Iwaniak, Mączko, Walentyn, Gościcki, Wesoły, Staszczyński, Berger, Kowalski. Po sezonie 1958 KS "Zatoka" zmieniła nazwę na Wojskowo - Cywilny Klub Sportowy "Zatoka". Trenerem został Bohdan Markowski. Znał on wyróżniających się, podlegających poborowi, juniorów w okręgu Gdańskim. Poprosił więc wojskowych członków zarządu o załatwienie im przydziału do Braniewa. W ten sposób zaprawę zimową, w sali braniewskiej jednostki wojskowej rozpoczęło kilkunastu nowych piłkarzy „Zatoki”. Oprócz powołanych do wojska, Sylwestra Hantulskiego, Stanisława Tracza, Zdzisława Czyża, Jerzego Wojdy, Brunona Czapiewskiego, Ryszarda Chorzewskiego, Kazimierza Wiśniewskiego, Jerzego Manuszewskiego, Janusza Maludzińskiego i Kazimierza Zientary - skład uzupełniali braniewianie: Tadeusz Boryczko, Henryk Kowalski, Czesław Staszczyński (również żołnierz, rodem ze Słupska, ale z wcześniejszego poboru), Franciszek Kurek, Czesław Reginis, Stanisław Piórek, Jan Warzbinski, Jan Dąbrowski i Henryk Walentyn.

Wśród ówczesnych juniorów warto wymienić Andrzeja Jodko czy Andrzeja Boryczki.

„Zatoka" miała także około 50 trampkarzy. Cała ta piłkarska armia miała do dyspozycji tylko jedno boisko oraz drewniana szatnię. Brak tam było ubikacji i łazienki, a myć się trzeba było w rzece. W roku 1959 WCKS "Zatoka" podpisał umowę z największym polskim klubem wojskowym - "Legią" Warszawa. Dzięki porozumieniu do Braniewa trafiał, używany sprzęt sportowy (buty, piłki itd.). W zamian za to działacze pomagali "Legii" w wyszukiwaniu, nadających się do organizacji obozów sportowych, ośrodków wypoczynkowych. Dodatkowo, 8 III 1959 roku, rozegrano w Braniewie mecz pomiędzy "Zatoką", a "Legią". Braniewianie przegrali 1:2. Tamten czas to także momenty humorystyczne. Ot choćby na każdym meczu, w Braniewie, gotowa do działania była specjalna grupa kibiców z kijami, do wyławiania piłki z wody. Nie było jak teraz, że każdy klub ma wiele piłek. Była tylko jedna, nadającą się do gry w meczu. Gdy wylądowała w rzece, sędzia był zmuszony przerywać zmagania piłkarzy na czas wyłowienia futbolówki.

Wiosną 1959 roku udało się uprosić dowódcę jednostki, by zgromadził wszystkich piłkarzy "Zatoki" w jednym plutonie. Dzięki czemu łatwiej udawało się chłopakom załatwić przepustki na treningi i mecze. Gdy jednak przychodziły zajęcia ze strzelania o żadnych zwolnieniach na treningi być nie mogło. W 1959 roku beniaminek z Braniewa zajął trzecie miejsce w trzecioligowym gronie. To dawało nadzieję na jeszcze lepsze wyniki w następnym sezonie. Zatoka przystąpiła do sezonu 1960 jako jeden z faworytów, które były prowadzone systemem wiosna-jesień.

Najstarszym piłkarzem był Henryk Roszak, który miał zaledwie 24 lata, a najmłodszymi: 18-latkowie - Andrzej Boryczka, Czesław Reginis i Jan Matczuk (znany pod pseudonimem „Pikuś”). W kadrze Zatoki byli także: A. Ilkiewicz, B. Zalewski, R. Chorzewski, J. Maludziński, E. Hodora, A. Wojtkowiak, J. Wojda, G. Franik, Z. Czyż, B. Czapiewski, Z. Kogut, Cz. Staszczyński, E. Idem, E. Kowalski.

Trenera Markowskiego bliźniaki pod opieką kibiców

O czasach tych mówił w wywiadzie dla miesiecznika „Ziemia Braniewska” jeden z ówczesnych opiekunów futbolistów „Zatoki” Bohdan Markowski.

- Do Braniewa przyjechałem „za chlebem”, do mojego szwagra. Zostałem inspektorem nadzoru PGR - u. Jednocześnie przychodziłem popatrzeć na treningi "Zatoki". Zawsze było na nich mnóstwo ludzi. Właśnie wtedy - "Zatoka" walczyła w klasie "A" województwa olsztyńskiego o III ligę. Trenerem był wspaniały szkoleniowiec, pan Korszuń. Tak jakoś jednak wyszło, że to ja zostałem szkoleniowcem pierwszej drużyny. Z piłkarzami tego czasu wiąże się wiele wesołych przygód. Na przykład nasz bramkarz - Ryszard Chorzewski był niskiego wzrostu. Bronił świetnie, ale czasami ktoś wrzucał mu piłkę "za kołnierz". Dodatkowo zawsze umilał nam czas grą na gitarze. Czy to w autokarze, czy w szatni. Dorobił się więc pseudonimu "Presley". Innym zawodnikiem, o którym warto wspomnieć to "milimetr", czyli Kazimierz Wiśniewski. Dysponował on niezwykle silnym uderzeniem. Pewnego razu, na jakimś meczu wyjazdowym, swoim strzałem....złamał poprzeczkę. Z pewnością na wyróżnienie zasługują także Sylwester Hantulski, Czesław Staszczyński, Janusz Maludziński, Brunon Czapiewski i Zdzisław Czyż. Wszyscy wymienieni bez wątpienia stanowili trzon tamtej drużyny.

Bogdan Markowicz wspomina również wsparcie kibiców dla swoich idoli:

  • To wspieranie przybierało różne formy - od jeżdżenia ciężarówkami na nasze wyjazdy, poprzez kupowanie sprzętu aż do....bawienia moich dzieci podczas treningu. Gdy pojawiałem się z potężnym wózkiem, z moimi bliźniakami, kibice już wiedzieli, że moja żona jest w jakiejś delegacji. Dlatego jeden z nich – Bronek Burczyński, karmił i bawił moje maluchy, gdy ja prowadziłem zajęcia. Inny nasz zagorzały zwolennik - pan Durkowski, malarz z zawodu, tak ukochał „Zatokę”, że pomimo swojego wyjazdu z Braniewa - cały czas pojawiał się na naszych meczach i to nie tylko na wyjazdach. Zawsze towarzyszyła mu jego żona.

  • Ja w tym czasie, na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, zostałem zastępcą architekta powiatowego w wydziale budownictwa. Mój szef, inż. Jan Bogdan, okazał się także wielkim fanem futbolu. Zawsze więc zwalniał mnie z pracy na treningi. Miałem jednak coraz więcej pracy. Stąd mój ówczesny rozbrat z piłką, w wydaniu trenerskim. Największe sukcesy piłkarzy, walkę o drugą ligę oglądałem już z trybun.

    Jednym z czołowych piłkarzy był wtedy Czesław Staszczyński – wychowanek Czarnych Słupsk. Dwuletnią wtedy służbę wojskową odbywał w Braniewie, od roku 1956. Zaraz po przysiędze nie mógł wytrzymać bez piłki i zwrócił się do oficera WF o zorganizowanie przy jednostce drużyny piłkarskiej. Po trzech miesiącach drużyna powstała, a szkoleniowcem i podstawowym jej zawodnikiem został Czesław Staszczyński. Zespół ten w rozgrywkach o mistrzostwo WP zaliczał się do czołowych drużyn Okręgu Pomorskiego. W 1958 roku Czesław Staszczyński, z kilkoma kolegami z wojska, zasilił kadrę piłkarzy „A klasowej” braniewskiej „Zatoki". Całą drugą rundę p. Czesław był podstawowym zawodnikiem zespołu i już po kilku meczach został kapitanem drużyny.

    Działacze braniewscy wszystko robili, żeby po odbyciu służby wojskowej Staszczyński pozostał na stałe w Braniewie, widząc w nim dobrego piłkarza, a w przyszłości szkoleniowca. Jeszcze jako żołnierz, został przez „Zatokę" skierowany, w sierpniu 1958 roku, na kurs pomocników instruktora piłki nożnej do Olsztyna. Po ukończeniu kursu i wyjściu z wojska, w porozumieniu z działaczami, postanowił jeszcze przez rok zostać w Braniewie. Od 1 stycznia 1959 roku został szkoleniowcem trampkarzy, juniorów i II drużyny seniorów oraz graczem w I drużynie. Potem pan Czesław Braniewie znalazł żonę i … został.

Nowy trener i treningi … trzy razy w tygodniu

Początek rozgrywek sezonu 1960 wcale jednak nie rokował dobrze. "Zatoka" wtedy była w ogromnym dołku, zajmowała przedostatnie miejsce w tabeli. Na półmetku rozgrywek działacze zatrudnili więc nowego trenera – Edwarda Imiołczyka. I nagle drużyna zaczęła wygrywać seriami.

W przedostatniej kolejce rundy rewanżowej III ligi, Zatoka zwyciężyła Granicę Kętrzyn 5:0. Po piętach braniewianom deptała jednak Warmia Olsztyn, która pokonała Grunwald Ostródę i miała 2 punkty straty do Zatoki. Tylko te dwie drużyny miały szansę na tytuł mistrza. Decydujący mecz rozegrano w Olsztynie.

14 lipca 1960 roku ponad tysiąc kibiców z Braniewa wyjechało do Olsztyna na mecz, decydujący o mistrzostwie regionalnej III ligi, z Warmią Olsztyn. Na stadionie Leśnym braniewianie wygrali 3:2. Oto skład tej zwycięskiej drużyny: Ilkiewicz- Matczuk, Ziółkowski, Maludziński, Staszczyński, Roszak, Czyż, Czapiewski, Kogut, Idem, Tracz. Goście po trafieniach Tracza w 10 minucie i Czapiewskiego w 13 prowadzili już 2:0. W 63 min. Kogut podwyższył na 3:0, a dwie bramki Okrzesika dla Warmii tylko zmniejszyły rozmiary zwycięstwa. Zatoka zdobyła tytuł mistrza, co uprawniło ją do walki o II ligę.

Czasy te wspomina trener Edward Imiołczyk, później znany w Braniewie nauczyciel WF:

- Cała moja przygoda z piłką nożną rozpoczęła się w Ornecie, tuż po studiach na Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Gdańsku, obecnie AWF. Zostałem nauczycielem wychowania fizycznego w orneckim LO i zarazem trenerem "Błękitnych". Drużyna pod moim okiem natychmiast awansowała z В do A - klasy. Szło nam całkiem nieźle. Nie przegraliśmy chyba żadnego meczu. To sprawiło, że wpadłem w oko działaczom "Zatoki". W czerwcu 1959 roku przyjechał do mnie Władysław Żak i zaproponował zajęcie się drużyną z Braniewa. Zgodziłem się bez wahania. Mój debiut przypominał skok na głęboką wodę. Wyjazd do Kętrzyna, na mecz z wiceliderem - "Granicą". Wszyscy stawiali na nas krzyżyk. I niespodzianka - remis 2:2. A później już tylko "do przodu". Wprowadziłem swoje metody treningowe, tzn. np. treningi trzy razy w tygodniu. Wziąłem chłopaków ostro w obroty. Zarząd, na szczęście, miałem w większości po swojej stronie i działacze popierali moje sposoby treningu. Do Braniewa w tym czasie ciągle dojeżdżałem. Cały czas byłem także „wuefistą” w Ornecie. Działacze z Braniewa przyjeżdżali po mnie...motorem !

  • - Nasi działacze kochali piłkę nożną. Czasami powodowało to kłopotliwe sytuacje. Na przykład - trwa ważny mecz, jest przerwa. Biorę chłopaków do szatni, chcąc z nimi porozmawiać, dać wskazówki itd. I wtedy wpada jeden z działaczy, wiceprezes - major Gaweł. Nie dał mi dojść do głosu, zajął 90 % czasu przerwy. Musiałem go wyprosić. Obraził się na mnie śmiertelnie. Jednak cała ta sprawa zakończyła się miło. Zostałem wysłany jako obserwator na mecz Polska - Finlandia. Majora Gawła spotkałem w Warszawie, na dworcu. Uśmiechnął się, podszedł i mnie przeprosił.

  • Jednak chyba zdecydowanie najmilej wspominam atmosferę na meczach "Zatoki". Na zwykłe, ligowe spotkanie przychodziło zawsze 3000 - 4000 ludzi. Natomiast na ważne mecze pojawiało się 7000 do 8000 ludzi. Nie było gdzie wcisnąć szpilki.

Druga liga to za wysokie progi

7 sierpnia 1960 roku rozpoczęły się rozgrywki o wejście do II ligi. Zatoka miała za rywali Pomorzanina Toruń-wicemistrza woj. bydgoskiego i Arkę Gdynia- mistrza woj. gdańskiego. Zatoka przegrała w Toruniu 0:4, potem z Arką w Gdyni 0: 6 i Braniewie 1:3. Zwycięstwo z Pomorzaninem 3:1 nie zmieniło już sytuacji. Awans został przegrany. Odszedł też do pracy nauczycielskiej Edward Imiołczyk. Jego miejsce zajął grający trener, Czesław Staszczyński. Miało to być wyjście tymczasowe, zwłaszcza, że młody szkoleniowiec chciał jeszcze pograć w pierwszej drużynie. Rychło jednak okazało się, że przepisy na takie łączenie funkcji nie pozwalają. Staszczyński wybrał szkolenie. W tym okresie trenował sam trzy drużyny: seniorów, juniorów i trampkarzy.

W „Zatoce” natomiast zaczęło się dziać gorzej. Coraz gorsza współpraca z wojskiem pogłębiła kryzys sportowy. Około połowy lat sześćdziesiątych rozpoczęła się degrengolada organizacyjna braniewskiego klubu. Odchodzili z „,Zatoki" i ludzie. Pozostali tylko najbardziej wytrwali. Wśród tej garstki był także i Staszczyński. Sukcesem było to, że klub istniał w ogóle. Mimo tych trudności udało mu się osiągnąć sukcesy sportowe. Do nich zaliczyć trzeba zdobycie przez braniewskich juniorów tytułu mistrza woj. olsztyńskiego w 1965 roku i utrzymanie się pierwszej drużyny seniorów w okręgówce. Do czołowych piłkarzy mistrzowskiej ekipy juniorów należeli bracia Marian i Henryk Orłowscy, Czesław Świerczek, Mirosław Tomaszewicz, Edward Owczarek i bramkarz Henryk Rogoziński. W 1967 roku Czesław Staszczyński ukończył ogólnopolski kurs instruktorów piłki nożnej w Opolu.

W roku 1970 Zatoka'' spadła z olsztyńskiej okręgówki. Czesław Staszczyński jednak się nie załamał i wraz z kilkoma innymi społecznikami-zapaleńcami był po trosze trenerem, kierownikiem drużyny, gospodarzem, konserwatorem i prezesem. Tylko determinacji i niewiarygodnemu zaangażowaniu dla sportu braniewskiego Czesława Staszczyńskiego można zawdzięczać to, że, Zatoka" przeżyła.

Seniorzy spędzili w „klasie A” kilka lat. Potem grali w "okręgówce" nowo utworzonego województwa elbląskiego. Ponowne sukcesy przyszły dopiero w latach osiemdziesiątych.

O tym okresie jednak już warto napisać w innym odcinku.

Przy pisaniu tekstu wspomagałem się materiałami z niepublikowanej (znajdującej się w archiwach braniewskiego magistratu) powojennej historii Braniewa – mojego autorstwa. Ponadto korzystałem także z publikacji na łamach „Głosu Olsztyńskiego”, „Gazety Olsztyńskiej”, IKATA, miesiecznika Ziemia Braniewska. Wszystkie zdjęcia z zasobów Jacka Iwulskiego.

Podpisy pod zdjęcia: od góry, od lewej

1. Zatoka mistrz - rok 1960

2. Zatoka z lat czterdziestych = najwyższy wiadomo, Karol Iwański

4. MIstrzostwa Polski juniorów - Braniewo rok 1965. Defiluje Zatoka. W garniturze kierownik drużyny Marian Kłosiński

5. Kibice lat sześćdziesiątych

6. Juniorzy wychodza na mecz - w tle barak udający szatnię

7. Zatoka Warmia Olsztyn - przerwa - przemawia do swoich podpopiecznych Edward Imiołczyl

8. Zatoka z roku 1951

9. Skład przed meczem - od lewej w garniturach Czesław Staszczyński i Marian Kłosiński

10. Zatoka w składzie z lat sześćdziesiątych - od lewej stoją Mirosław Tomaszewicz, Jerzy Jaszczanin, Czesław Żak, trójka sędziowska z Alojzym Jarguzem na czele, Edward Owczarek, Czesław Świerczek, Zbigniew Świerczek. Klęczą od lewej: Stanisław Motyka, Zenon Tankun, Adam Rynkun, Andrzej Binięda, Ryszard Żembrowski

 

Krzysztof Szczepanik

Artykuł sponsorowany

Komentarze (2)

Dodaj swój komentarz

  • hello' 2024-08-02 21:03:04 37.252.*.*
    hello'
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • Jan Stanislaw Ilkiewicz 2024-07-23 10:37:18 83.25.*.*
    Pamietam ten "kurnik-szatnie" ze zdjecia nr.7.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 1 0