Recenzja: Maciej Mieczkowski, Na zakręcie. Kijów i Ukraina u progu przemian,

Jest to zapis czteroletniego pobytu autora z rodziną w tym kraju. Na książkę złożyły się reportaże i zapiski (2014-2018), które dotyczą spraw, jakimi żyła Ukraina, ich codzienności i mentalności, stosunków ukraińsko-polskich i ukraińsko-litewskich. Jest to pożyteczna lektura dla tych, którzy interesują się Ukrainą, planują tam wyjazdy. Autor wykonał tysiące zdjęć w różnych miastach i okolicznościach, część wykorzystał w książce.

Autor we wstępie napisał:

Życie rodzinne – z naszego wyboru – tak się nam ułożyło, że cztery lata mieliśmy spędzić w Kijowie. W ciągu tych czterech lat przesyłałem korespondencje do kwartalnika „Znad Wilii”. Teraz, gdy je scalałem w książkę, znowu przeżywałem tamte chwile. Mimo że w sytuacji na Ukrainie nastąpiły zmiany – niekoniecznie na lepsze, na przykład zobojętnienie Zachodu w kwestii toczącej się wciąż wojny w Donbasie i aneksji Krymu – to raczej nie dokonywałem istotnych zmian w tekstach. Jedynie dla lepszej perspektywy wobec tamtych zdarzeń wprowadziłem czas przeszły i dodałem daty – drukowane w kwartalniku teksty tego nie wymagały, ponieważ odczytywane były niejako na bieżąco. Sądzę, że datowanie może być pomocne w ocenie minionych wydarzeń i zmian, jakie ongiś nastąpiły. Zresztą istotnych przemian do 2019 roku właściwie nie było zbyt wiele, a zobojętnienie zagranicy wobec sytuacji na Ukrainie dokonywało się stopniowo. O Ukrainie w mediach mówiło się wtedy znacznie więcej niż teraz, sporo artykułów pojawiało się w prasie. Często nie zgadzałem się ze stereotypowym widzeniem wielu spraw starałem się unikać oficjalnego punktu widzenia – polskiego czy litewskiego. Nie angażowałem się zbyt mocno w sprawy natury politycznej, a jeśli już dotykałem tej materii – to przedstawiałem fakty, odnosiłem się do nich, powołując się na głosy opinii publicznej, publikowane komentarze i wypowiedzi – a także na dane statystyczne. Niekiedy powracałem do luźnych zapisków. Stąd wziął się częsty motyw dekomunizacji życia na Ukrainie, w tym zmian w nazewnictwie ulic, a nawet miast. Podróże po kraju musiały zwracać uwagę przybysza na stan dróg, a także poziom usług hotelowych i gastronomicznych – interesowało mnie głównie życie codzienne na Ukrainie w tym trudnym okresie. I oczywiście ciekawa mentalność jego mieszkańców – był to odbiór Polaka z Litwy, mającego też perspektywę niemiecką, aczkolwiek wychowanego w kulturze polskiej, ale też w kontekście wielokulturowym. Interesowało mnie, jak postrzegano na Ukrainie Polskę i Litwę, jak odnoszono się do wspólnych dziejów w strukturze dawnej Rzeczypospolitej, a także do rozmaitych zagadnień w kontekście Wspólnoty Europejskiej. Wszystko to starałem się widzieć przez pryzmat spraw naszej rodziny, stąd też czasem może błahych, powszednich. Przyświecała mi jednak chęć lepszego poznania kraju, w którym przyszło nam mieszkać cztery lata. Spokojne i dobre cztery lata, choć Ukraina znalazła się wtedy na zakręcie historii.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz