Autor pamiętnika to Hipolit Maurycy Glazer (1821-1899), który był skromnym urzędnikiem z Kalwarii w augustowskim. Po przekroczeniu granicy prusko-rosyjskiej dotarł z grupą przyjaciół do Królewca, skąd dość szybko władze pruskie przeniosły ich do Braniewa. Dość subiektywnie opisał swój pobyt w Braniewie i widziane wydarzenia, ale jest to najbogatszy w informacje zapis o Braniewie skreślony w XIX wieku ręką Polaka. Grupa Polaków liczyła w różnych okresach ok. 30osób, a byli wśród nich różni oficjaliści, drobni urzędnicy, uboższa szlachta i nieliczni chłopi. Przybyli oni do Braniewa w dniu 20.04.1848 r. i zamieszkali w hotelu „Deutsches Haus” przy ulicy Langgasse Nr 70 (obecnie Gdańska). Był to Wielki Czwartek a autorowi niezbyt spodobały się warunki, ale być może oczekiwania jak na tułaczy może były zbyt wygórowane, nie mniej Glazer napisał tak: „Ach, jakież nędzne jedzenie dali nam z postem, jakeśmy żądali. Ale i potem, choć dawano z mięsem, dalibóg nie obrazilibyśmy postu, u nas służącym lepiej jeść dają”.
Młodzi Polacy nie tracili czasu i już w dniu 21.04.1848 r. zaczęli zwiedzać Braniewo, a Glazer zawarł w pamiętniku następujący opis: „Poszliśmy do kościoła. Jest tu dwa katolickie kościoły. Fara, wielki stary kościół i drugi mniejszy ‘nowomiejski’. Braunsberg w ogóle piękne i porządne miasteczko, ma Liceum, dwie apteki, stoi batalion piechoty. Przez miasto płynie rzeka Passaria, którą przechodzą wiciny od Frischhafu, w mieście stoi wielki młyn, który wodą i parą miele na 24 ganki. Bardzo wiele porządnych domów, ulice zupełnie murami zabudowane itd.”. W tym samym dniu Polacy udali się do landrata powiatu braniewskiego, aby zdobyć środki na dalszą egzystencję. Ich prośba znalazła zrozumienie, gdyż przez pewien czas miejscowe władze płaciły za ich utrzymanie.
W kolejnym dniu pobytu tj. 22.04.1848 r. przypadała Wielka Sobota, dlatego zapewne też kilka zdań Glazer poświęcił sprawom wiary i wielkanocnych obyczajów braniewian: „Kilka razy chodziliśmy do kościoła. Jest tu wielu katolików i kilku księży katolickich, ale wszystko Niemcy, nie umieją po polsku. Grób Zbawiciela dosyć gustownie ubrany, wielkie organy, czterech ludzi przy organach gra na blaszanych instrumentach, a innych kilka osób śpiewa. Podobała mi się ta orkiestra, podobnież harmonijne ich tony przejmują do duszy, rozrzewniają i mimowolnie napełniają taką pobożnością. Lud pobożny, w kościele panuje prawdziwie pobożna, poważna uroczystość”. Sam Hipolit Glazer był również człowiekiem religijnym i tak wspomina 23.04.1848 r. pierwszy dzień Wielkanocy: „Obudziłem się rano, pobiegłem do kościoła, ale już na koniec rezurekcji trafiłem, wysłuchałem dwóch mszy św. Wróciwszy do stancji, nie znalazłem święconego, to obudziło mię żałosne i smutne uczucie. Poszliśmy obydwa z Ignacym Bykowskim do restauracji i zjedli po jednym jajku kurzym gotowanym. Nie były one poświęcone, ale przynajmniej imitowały, choć w części naszą Wielkanoc”. Cóż tradycja to tradycja.
Polscy patrioci przebywali w Braniewie blisko miesiąc i spotkali tu innych Polaków, jak np. żołnierzy z miejscowego batalionu fizylierów. Pod datą 25.04.1848 r. autor opisał fizylierów następująco: „W tym batalionie, z tysiąca ludzi złożonym, zaledwie jest stu Niemców, reszta wojsko znad granicy polskiej, ci żołnierze mienią się Polakami, po polsku mówią i z nami szukają sposobności mówienia”. Batalion opuścił Braniewo, co spowodowało zamieszki w mieście, gdyż doszło do rozruchów i starć robotników ze Strażą Obywatelską. Autor pamiętnika odwiedził też Polaka mieszkającego w podbraniewskiej wsi, niejakiego Geymana, który był uczestnikiem powstania listopadowego 1830-1831. Na początku maja Polacy poznali polskiego księdza, którym był Jerzy Smolka (1818-?) wykładowca teologii i języka polskiego w Liceum Hosianum: „Jest to uczony człowiek, światły, młody jeszcze, lat niewiele więcej jak 30. Czysto i naukowo mówi po polsku, chętnie i szczerze przyjmuje Polaków, jest bardzo uprzejmy.(…) Przyjął mnie jak innych bardzo grzecznie, dał książek do czytania, wyświadczył nam przez to wielkie dobrodziejstwo”. Glazer z kolegami jak się okazało nie byli jedynymi Polakami w Braniewie, bowiem w dniu 4.05.1848 r. poznali grupę polskich kleryków z braniewskiego seminarium duchownego: „W czasie obiadu naszło nas ośmiu kleryków z tutejszego katolickiego seminarium. Oni wszyscy Polacy, tchną naszym duchem. Ledwo onegdaj wrócili ze świąt, dziś zaraz przylecieli do nas. Fundowali nam, częstowali, litowali, jak tylko, cieszyli, (…). Śpiewali, skakali, tańczyli, nanieśli nam książek. Gdybyśmy którąkolwiek z tych książek mieli albo czytali w Kongresówce (tak Niemcy nazywają dzisiejsze niby Królestwo Polskie), siedzielibyśmy w cytadeli, są to bowiem wszystkie poezje Mickiewicza, kalendarzyk emigranta, głos czyli ustne przemówienie Mierosławskiego itp.”.
W dniu 17.05.1848 r. nastąpił wyjazd Polaków, który jak się okazało był sporym wydarzeniem w Braniewie, przynajmniej tak wynika z relacji autora pamiętnika: „Tłumy ludu zeszły się na ulicę, w której siadaliśmy na furmanki, żegnali nas z jakimś przychylnym współczuciem, przez czterotygodniowy pobyt przyzwyczaili się trochę do nas”. Hipolit Maurycy Glazer trafił wreszcie do Francji, ale przeżywał tam ciężkie chwile i postanowił wrócić do kraju. Powrócił w 1854 r., został uwięziony i skazany „za przestępstwa polityczne”, zesłany na roboty w Tarze nad Irtyszem na Syberii i skazany na konfiskatę mienia. W 1857 r. w wyniku złagodzenia antypolskiej polityki Glazer za zgodą cara wrócił do kraju. Został notariuszem w piotrkowskim, zmarł w 1899 r.
Autor wykorzystał książkę Hipolit Maurycy Glazer „Dziennik z podróży po Prusach Wschodnich i Zachodnich w 1848 roku.” Wydaną w Olsztynie 1994 r. Ilustracja to litografia Braniewa z 1837 r. Friedricha H. Bilsa.
Wojciech Jaroszek
Artykuł to fragment szerszego opracowania pt. „Ślady Polaków w Braniewie w XIX wieku” ze strony HISTORIA BRANIEWA – NIEZNANE WYDARZENIA pod linkiem http://www.historiabraniewa.hekko.pl/index.php/inne/124-slady-polskosci-braniewa-w-xix-wieku
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz