Zdaniem Widackiego

Ostatnio grupa posłów, głównie z SLD, ale nie tylko, zgodnie z zapowiedzią uczynioną w toku prac legislacyjnych nad ustawą obniżającą emerytury byłym funkcjonariuszom szeroko pojętego

Ostatnio grupa posłów, głównie z SLD, ale nie tylko, zgodnie z zapowiedzią uczynioną w toku prac legislacyjnych nad ustawą obniżającą emerytury byłym funkcjonariuszom szeroko pojętego (nawiasem mówiąc: bardzo szeroko!) aparatu bezpieczeństwa PRL zaskarżyła tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Wnioskodawcy uważali, bowiem, że ustawa narusza Konstytucję: łamie zasadę podziału władzy, wprowadza odpowiedzialność zbiorową, narusza zaufanie do organów państwa. W szczególności autorzy wniosku uważają, że potępienie przez ustawę członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i ukaranie ich obniżeniem blisko czterokrotnymi emerytur w sytuacji, gdy przeciw nim toczy się proces przed sądem karnym, jest niedopuszczalne. Nie wiadomo, bowiem czy sąd uzna ich winę i skaże, czy uniewinni. Ingerencja władzy ustawodawczej w to, co nie tylko leży w gestii władzy sądowniczej, ale jest przez nią aktualnie rozpoznawane, wydaje się niedopuszczalne. Nawiasem mówiąc, ostatnio wnioskodawca tej ustawy, drugi po Czumie prawnik Platformy, wesoły poseł Karpiniuk szczerze przyznał w wypowiedzi dla "Dziennika", że "zapisy ustawy dotyczące WRON mogą budzić wątpliwości". Ale u wnioskodawców skargi do Trybunału Konstytucyjnego wątpliwości budzą też inne przepisy ustawy. Te mianowicie, które obniżają emeryturę tym funkcjonariuszom służb PRL, którzy w 1990 roku przeszli weryfikację, a komisje weryfikacyjne, w imieniu państwa uznały, że mają kwalifikacje moralne do służby w organach III RP, a w swej dotychczasowej służbie, przed 1990 rokiem, nie naruszyli prawa, nie naruszyli godności innych osób, nie wykorzystali stanowisk do celów prywatnych. Część z nich podjęła służbę w UOP, część w policji. Teraz z preambuły ustawy dowiedzieli się, że działali na szkodę Polski i za to obniża im się prawie 4-krotnie emeryturę. Tak, więc wniosek do Trybunału Konstytucyjnego dotyczy tych dwóch kategorii osób: członków WRON oraz funkcjonariuszy zweryfikowanych w 1990 roku. Jak to przedstawiły media? "Lewica wybiela bezpiekę" - głosi tytuł umiarkowanej w tych sprawach i zwykle dalekiej od zacietrzewienia Gazecie Wyborczej. Autor artykułu zarzucił wnioskodawcom, że we wniosku do Trybunału nie ma nic o ofiarach bezpieki! Drogi redaktorze, to był wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o uznanie niezgodności ustawy z Konstytucją, nie monografia bezpieki. Rekord braku obiektywizmu i ordynarnej manipulacji bił TVN. O wniosku do Trybunału mówiono pokazując jako tło dyżurną scenę ze stanu wojennego, sto razy już pokazywaną, brutalne ZOMO w akcji. Akurat zomowcom nikt emerytur nie zmniejsza, bo ich ta ustawa wcale nie dotyczy. Była też scena z Gdańska 1970, zwłoki niesione na drzwiach. Było o wyrywaniu paznokci. Pokazywano ofiary UB z lat 40 i 50. I pytano, co sądzą o emeryturach swoich oprawców? Zapewniam, że żaden z tych oprawców nie przeszedł weryfikacji w 1990 roku, a nawet nie miał szans do niej stanąć, bowiem z możliwości weryfikacji wykluczeni byli funkcjonariusze, którzy mieli ukończone 55 lat. Wyłączało to faktycznie z weryfikacji wszystkich funkcjonariuszy dawnego UB. Po scenach z ofiarami UB, puszczono fragment wypowiedzi posła - przedstawiciela autorów wniosku, mówiącego o krzywdzie moralnej wyrządzonej funkcjonariuszom. Wyglądało na to, że on się lituje nad tymi oprawcami, co wyrywali paznokcie, a on tymczasem mówił o tych zweryfikowanych w 1990. Do tego dochodzi jeszcze chamski komentarz dziennikarza: lewica broni ubeków. Naprawdę nie wiem, czy w programach tych było więcej złej woli czy głupoty. Jedno jest pewne, jedna i druga była w nich obecna. Mało obecna. Dominująca. Niestety, takie czasy, że telewizja edukuje naród, kształtuje jego pamięć historyczną, poglądy. Poglądy durnych dziennikarzy szybko stają się poglądami gawiedzi. Naprawdę nie wiem jak można temu przeciwdziałać? A chyba trzeba. Jan Widacki"

Źródło: własne

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz