Wyjazdy krajowe zamiast Krety i dorsz za sto złotych

Branża turystyczna jest jedną z tych, w które COVID-19 uderzył najmocniej. W Polsce ten sektor generuje 1,36 mln miejsc pracy, ale według ONZ, spadek liczby podróży na świecie może sięgnąć wtym roku nawet 80 proc. Nadzieją dla polskich przedsiębiorców jest więc turystyka lokalna. Zarówno nad Bałtykiem, w górach, jak i na Mazurach, szykuje się sezon bez precedensu.

Jak wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego „Branża turystyczna w Polsce, obraz sprzed pandemii”, zwykle prawie 1/3 ruchu turystycznego w naszym krajuodbywa się w lipcu i w sierpniu. Obecny sezonjest szczególny, dlatego trudno przewidywać wyniki finansowe. Ale specjaliści od rynku już obserwują tendencje, które mogą te wyniki warunkować. Skala jest znacząca, bo według PIE w samym 2018 roku całkowity udział turystyki w budowaniu PKB wyniósł 4 proc.Polscy i zagraniczni turyści wydali wtedy u nas 62,2 mld zł.Jak będzie w tym roku? Czy będziemy oszczędzali?

Jak trwoga to… na krajowe wakacje

Globalna turystyka w pierwszym i drugim kwartale 2020 roku przeżyła poważny wstrząs. Światowa Organizacja Turystyki wskazuje, że ruch w branży zmalał o 22 proc. w porównaniu z takim samym okresem w roku ubiegłym. Zamknięcie granic i wstrzymanie lotów spowodowało, że plany wakacyjne zostały zamrożone lub odwołane. Obecnie – uwalniana stopniowo gospodarka pozwala myśleć o urlopie, ale wciąż słowem-kluczem pozostaje „niepewność”. Znaki zapytania dotyczą transportu (czy lot nie zostanie odwołany), wytycznych władz (czy nie ulegną zmianie z dnia na dzień), a w końcu samego wirusa (czy coś mi grozi, jeśli wyjadę). Jak się jednak okazuje, Polacy mają na to sposób i wyciągają rękę po wyjazdy krajowe. Oznacza to nadzieję dla przedsiębiorców lokalnych, ale także stanowi wyzwanie. Dla nich – w kontekście zapewnienia bezpieczeństwa… i dla naszych portfeli. Ceny są bowiem horrendalne.

„Stówka” za dorsza

Sto dwadzieścia złotych za kilogram dorsza w barze, sto złotych za dobę pobytu rodziny na polu namiotowym, kilka tysięcy za dwutygodniowy pobyt z dwójką dzieci w pensjonacie. Wieje grozą! Dlaczego? Przedsiębiorcy z branży turystycznej chcą odrobić okres kwarantanny, który pozbawił ich sporego kawałka sezonu.Nad morzem mają do dyspozycji trzy miesiące, w górach – odrobinę więcej. Po drugie, produkty spożywcze zdrożały, dlatego restauracje zmniejszają porcję lub podnoszą cenę, a konsekwencje odczuwa klient. Popyt na usługi hotelowe, restauracyjne i rozrywkę w nowej, spowodowanej epidemią sytuacji, nie słabnie, ale urlopowicze wciąż trzymają się za kieszenie. Możliwości wyjazdu za granicę wciąż są utrudnione, ważną rolę odgrywa wciąż utrzymujący się lęk przed wirusem. Niby można coraz więcej, ale wciąż nie wiemy, czy chcemy. Turyści zatem zmierzają do polskich kurortów, a ci z pierwszych turnusów już płacą… i płaczą. To jasne, że chcą oszczędzać. Na atrakcjach, na środkach komunikacji i – prawdopodobnie – na wycieczkach. Jak podkreślają specjaliści z branży, grunt, by oszczędność nie odbiła się na jakości i bezpieczeństwie.

Czy… jedzie z nami pilot?

Na wycieczce powinno być ciekawie i bezpiecznie. By tak było, warto zwiedzać pod okiem wykwalifikowanego pilota. I tu pojawia się kolejne wyzwanie: jak sprawdzić, czy ten, który stoi przed nami, to kompetentny specjalista? Karuzela cen i propozycji może przyprawić o zawrót głowy, podobnie jak ceny dorsza w barze. Tu także trudno o klarowne informacje. Ale jest na to sposób. Warto wiedzieć, że istnieje coś takiego jak kwalifikacja i że przewodnicy mogą ją potwierdzać państwowym certyfikatem. Teraz jedną z takich kwalifikacji, należących do Zintegrowanego Systemu Kwalifikacji, jest „Pilotowanie imprez turystycznych”. W Polsce do pracy pilota wycieczek nie jest wymagany żaden certyfikat. Formalnie. Praktycznie – potrzebne są umiejętności. I tu sprawdza się ZSK.

Zintegrowany System Kwalifikacji to system oparty na idei Lifelong Learning. Według tej teorii uczymy się przez całe życie – w szkole, pracy, ale także w domu, od rodziny i przyjaciół. Wszystko to, czego nauczyliśmy się przy różnych okazjach, możemy i powinniśmy traktować jak przysłowiowego „asa w rękawie” – i wykorzystywać na rynku pracy. – Przykładowo: jeśli jesteś księgowym, ale Twoim hobby jest pilotowanie i organizowanie imprez turystycznychnp. naMazurach, to tak naprawdę masz podstawy do tego, żeby pracować w tej branży. Oczywiście, o ile masz wiarygodne potwierdzenie tej umiejętnościwyjaśnia Michał Nowakowski, ekspert ds. Zintegrowanego Systemu Kwalifikacji.Takim potwierdzeniem jest certyfikat ZSK z numerem Polskiej Ramy Kwalifikacji. Dzięki niemu możliwe jest posiadanie dowodu na to, co potrafimy, mimo że nie skończyliśmy szkoły w danym obszarze. Liczy się wiedza i umiejętności, a nie sposób, w jaki te kompetencje posiedliśmy. Działa to podobnie do certyfikatów językowych.

Wracając do polskich wakacji – turyści zapełnili plaże, szlaki i obiekty zabytkowe. Wycieczki są jednym ze sposobów by odnaleźć się w nowej urlopowej rzeczywistości. Ale czy naprawdę nowej? Warto pamiętać, by – oszczędzając – nie zapominać o jakości. I tej jakości należy wymagać od hotelarzy, restauratorów czy pilotów i organizatorów turystycznych eskapad, a jednym ze sposobów weryfikacji dobrych praktyk tej ostatniej grupy specjalistów może być system ZSK.

 

Marcin Bartnicki

Źródło: Własne

Galeria

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz