Kaliningrad, a stosunki Polski z Rosją

Ostatnio toczy się wiele dyskusji wokół relacji Unii Europejskiej z Rosją — a Litwa, jak i Polska, jeśli nie zadają ton tym dyskusjom, to co najmniej dają wiele powodów do ich ożywienia.

Ostatnio toczy się wiele dyskusji wokół relacji Unii Europejskiej z Rosją — a Litwa, jak i Polska, jeśli nie zadają ton tym dyskusjom, to co najmniej dają wiele powodów do ich ożywienia. Jakie więc są, według Pana, obecnie relacje na linii Moskwa — Bruksela?. Pytanie to zadaliśmy jednemu z politologów pracujących w Kaliningradzie, Włodzimierzowi Pay – Gorskiemu. O tych relacjach świadczy wyniki ostatniego szczytu Unia Europejska — Rosja, który miał miejsce w maju w ośrodku wypoczynkowym „Wołżskij utios” pod Samarą. Nie zważając na to, że było to pierwsze tego rodzaju spotkanie, w którego wyniku nie podpisano żadnych oficjalnych porozumień, stronom szczytu w osobach — prezydenta Władimira Putina, kanclerz Niemiec Angeli Merkel oraz przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barosso — udało się jednak omówić wszystkie tzw. sprawy konfliktowe. Chodzi tu przede wszystkim o takie sprawy jak plany USA rozmieszczenia w Czechach i Polsce tarczy antyrakietowej, sytuacja w Estonii oraz w Kosowie, program jądrowy Iranu, ewentualne wycofanie się Rosji z układu o zwykłym uzbrojeniu oraz problemy demokracji w Rosji. Jak powiedział po spotkaniu prezydent Putin, że nie zważając na to, że relacje Unii Europejskiej i Rosji stały się ostatnio bardziej skomplikowane, a zarazem bardziej jakościowe, stronom spotkania udało się porozumieć we wszystkich sprawach za wyjątkiem problemów gospodarczych w relacji z poszczególnymi krajami Unii. Zdaniem prezydenta, „problemy te są wynikiem egoizmu gospodarczego jednego, drugiego lub trzeciego kraju europejskiego”. Oczywiście, chodziło mu o Polskę, która zawetowała podpisanie nowego porozumienia o strategicznym partnerstwie UE z Rosją, o Litwę, która domaga się wznowienia dostaw ropy naftowej do zakładów w „Mažeikių nafta” oraz o Estonię, która próbuje oskarżać Rosję o zorganizowanie akcji protestów wobec przeniesienia pomnika żołnierzom radzieckim w Tallinie. Tym niemniej, w wyniku szczytu stronom udało się porozumieć w kwestii współpracy granicznej, zwalczaniu przestępczości i narkotyków oraz w wielu innych sprawach. Podsumowując szczyt prezydent Putin oświadczył, że UE i Rosja potrzebne sobie nawzajem oraz, że Rosja wysoko ceni strategiczny charakter współpracy dwustronnej. Niedawno prezydent Putin oświadczył, że z przystąpieniem z początkiem 2008 roku Polski i Litwy do układu z Schengen, w sprawach przejazdu tranzytowego Rosjan do Kaliningradu nic się nie zmieni. Jak jest w rzeczy samej i jak te sprawy są widziane z Kaliningradu? Prezydent też podkreślił, że taka sytuacja zostanie aż do czasu wprowadzenia reżimu bezwizowego między UE i Rosją. Jego wypowiedź dotyczyła oczywiście ruchu tranzytowego przez Litwę, który jest niekwestionowany. Natomiast o tym, że polskie i litewskie wizy dla mieszkańców obwodu będą płatne (35 euro), jednorazowe i krótkoterminowe jeszcze przed przystąpieniem tych krajów do układu z Schengen już od 1 czerwca — prezydent nie powiedział ani słowa. Zresztą o tym też milczała prasa regionalna oraz konsulaty Polski i Litwy. Informacja ta krążyła od dłuższego czasu jedynie na poziomie pogłosek i wywoływała panikę oraz kolejki przed polskimi i litewskimi placówkami konsularnymi. Dopiero po 17 maju pojawiły się pierwsze publikacje w prasie regionu, a polskie służby graniczne bez podania powodów zaczęła ograniczać wjazd do kraju wobec posiadaczy wcześniejszych wiz rocznych. Wtedy też stało się jasne, że wszyscy czekali z tym do wyników szczytu w Samarze. Być może, nawet dobrze się stało, że informacja o tym, że wizowa „darmocha” szybko się skończy pojawiła się w przededniu faktu. Niepotrzebnie byłoby wobec nabierających siłę sprzeczności między Rosją i UE, a Polską i Litwą w szczególności pobudzać opinię publiczną oraz robić z tego tragedię. Najważniejszą rzeczą było, że „Moskwa o nas nie zapomniała” i sprawa kaliningradzka na szczycie w Samarze była obecna oraz, że przejazd tranzytowy dla mieszkańców Kaliningradu nie pogorszy się. Ale w warunkach enklawy i wobec zdrożenia z 0 do 35 euro wiz wjazdowych — jest to raczej mało pocieszające? Oczywiście tak, lecz przede wszystkim wiele tracą tu same Polska i Litwa z powodu zmniejszenia się potoków turystycznych na najbardziej popularnych kierunkach jak Trójmiasto, Mikołajki, Kraków/Zakopane, Kłajpeda. Oczywiście, straty poniosą też firmy turystyczne. Warto bowiem pamiętać, że około 90 proc. wszystkich Rosjan przyjeżdżających do Polski są właśnie mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego. Ale skoro Polska i Litwa idą na to, to chyba zdają sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji. Wytłumaczyć to można na jeden sposób, że krajom tym potrzebny jest okres przejściowy przed wejściem w układ z Schengen. Natomiast po pół roku, z litewskimi i głównie polskimi wizami Rosjanie będą mogli swobodnie podróżować po całej Europie omijając jedynie Szwajcarię oraz nie docierając do Wysp Brytyjskich. Zresztą patrząc jak emigranci z krajów trzecich, a nawet czwartych szturmują przejście graniczne w Cale, a władze już nie są w siłach powstrzymywać ich nacisku, powstaje pytanie, czy warto aż tak wystrzegać się Rosjan, którzy udają się do Anglii przeważnie w celach turystycznych lub na naukę języka angielskiego. Przed przystąpieniem Polski i Litwy do Unii Europejskiej władze federalne wydaje się niewiele udzielały uwagi obwodowi. Właśnie wtedy władze federalne były zmuszone do wyodrębnienia problematyki kaliningradzkiej w osobny temat porozumienia strategicznego między Unią Europejską i Rosją. Rozmowy trwały długo, ślamazarnie i trudno. Do ich prowadzenia był wyznaczony specjalny przedstawiciel prezydenta Siergiei Rogozin, który „rozbujał” wreszcie całą sprawę i w końcu udało się podjąć decyzję — zadowalające wszystkie strony. Oczywiście, nie wszystkim ona podoba się, jak nie podoba się niektórym „honorowym” Rosjanom oczekiwać na werdykt władz litewskich — czy pozwolą na przejazd przez ich terytorium. Ale takie są zasady gry i należy ich przyjąć. Tym bardziej, że system ten sprawdził się w praktyce i jest akceptowany przez obydwie strony. Należy tu wspomnieć, że Moskwa była przygotowana do najbardziej negatywnego scenariusza wobec tego, że w swoim czasie nie skorzystała z szansy uznać za nieprawny i przestępczy układ Ribbentrop-Mołotow. Czy uważa Pan, że temat tranzytu nie jest kartą przetargową i jest już ostatecznie zamknięty? W swoim czasie, jeden z litewskich parlamentarzystów podczas międzynarodowej konferencji na Uniwersytecie im. I. Kanta w odpowiedzi na kolejne pytanie o tranzycie powiedział dosłownie: „Jak będziecie dokuczać, w ogóle tory rozbierzemy i posadzimy ziemniaki”. Ale nikt tego nie robi. W ogóle nie wiele się mówi, że znaczna część budżetu Litwy jest formowana właśnie z zysków płynących z tranzytu. Właśnie po tych torach też, w dodatku według taryf ulgowych idzie potok tranzytowy do portu w Kłajpedzie. Wobec tego nie dziwi też, że bez echa przeszło czyjeś nawoływanie do wszczęcia remontu kolei na trasie tranzytowej w rewanżu za wstrzymanie dostaw ropy z Rosji do rafinerii w Możejkach. Warto też pamiętać, że Unia przeznacza na zabezpieczenie tranzytu oraz na funkcjonowanie przejść granicznych nie małe środki finansowe. To też dodatkowe miejsca pracy. Niedawno kaliningradzka prasa podawała, że poziom życia na Litwie jest jeden z najniższych w Unii, a spora część jej młodzieży wyjechała do pracy za granicę. Zdrowy rozsądek więc podpowiada, że przede wszystkim należy dbać o sprawy gospodarcze i że z sąsiadami należy żyć w zgodzie. W Kaliningradzie tradycyjnie lubią i cenią litewskie produkty spożywcze. Obwód na razie nie może wykarmić sam siebie. Za współpracą przemawiają też wyniki dwóch z rzędu dorocznych dni Kaliningradu na Litwie oraz wyniki spotkań władzami obwodu z władzami Litwy. W Kaliningradzie jest zarejestrowanych oraz dobrze działa około 600 firm z udziałem litewskiego kapitału. Wobec tego, dobra współpraca i kontakty obwodu kaliningradzkiego z krajem sąsiednim członkiem Unii Europejskiej, może służyć przykładem współpracy dla Rosji i UE w ramach pilotażowego regionu, o którym od dawna mówi się w Moskwie i Kaliningradzie. Moskwa jest jednak bardzo ostrożna w sprawie kaliningradzkiej. W swoim czasie deputowani miejscowej Dumy zaproponowali zniesienie reżimu wizowego dla obywateli Unii Europejskiej w nadziei, że Unia odwdzięczy się tym samym wobec mieszkańców obwodu. Moskwa jednak na to nie zgodziła się, ponieważ zanosiło to separatyzmem. Gdy w Niemczech zaczęto zastanawiać się nad zniesieniem wiz dla kaliningradczyków, Moskwa była bardzo wystraszona ewentualnymi przejawami separatyzmów i dlatego stanowczo odrzuca wszelkie inicjatywy wychodzące po za ramy Konstytucji. Dlatego też, były wicepremier Rosji dwa lata temu musiał słono tłumaczyć się, że jego źle zrozumiano, kiedy w Moskwie, podczas kolejnego szczytu UE — Rosja, nieostrożnie miał powiedzieć, że nie wyklucza możliwości nadania enklawie statusu terytorium zagranicznego, co byłoby sprzeczne z Konstytucją. Rosja dąży do rozwoju swojej europejskiej enklawy i chce, żeby poziom życia tu dorównywał co najmniej poziomowi w sąsiednich Polsce i Litwie. Wobec tego centrum federalne udziela wiele uwagi w kwestii rozwoju gospodarczego obwodu kaliningradzkiego, co też jest jednym z pięciu prezydenckich priorytetów narodowych. Rosja odwróciła się do nas twarzą. Po jubileuszowych obchodach 750-lecia Kaliningradu oraz 60-lecia obwodu z udziałem prezydenta Putina, stosunek centrum federalnego wobec obwodu zdecydowanie się zmienił. Dziś to europejskie miasto z dynamicznie rozwijającą się gospodarką. Rozmawiali Stanisław Tarasiewicz, Krzysztof Szczepanik (Polska)

Źródło: własne

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz